sobota, 11 czerwca 2016

I tak nie dam Ci spokoju...

Zespół: BTS
Paring: VKook~ ( Taehyung x Jungkook )
Gatunek: Na pewno fluff i AU ~
Opis:
Kook jest nastolatkiem po przejściach, który po śmierci rodziców w pożarze zamknął sie w sobie i zerwał kontakt z otoczeniem, w tym również i z Taetae, z ktorym przyjaźnił sie od małego. Taehyung za to, caly czas stara się pomóc młodszemu wrócić do normalności, jednak nie widząc żadnej poprawy po ośmiu latach zaczyna powoli tracić nadzieję na odbudowę przyjaźni, a co najważniejsze, zdrowia chłopaka.
Mimo wszystko, trwa przy nim, chcąc być dla niego oparciem, a ten coraz gorzej znosi samotność, przez co po raz pierwszy od tragedii odzywa się do starszego o dwa lata przyjaciela, prosząc go, aby został przy nim na noc...

Pisałyśmy to w formie RPG, dlatego też podział na V oraz Jungkook'a. W czym JungKook pisany jest przez Ann, a Taehyung przeze mnie C:
Przeczuwam tak, na pewno jeszcze kilka ficków, które mam nadzieję przypadną Wam do gusta ^^
Ode mnie tyle~ Naśka





Osiem lat… Tyle minęło od pożaru. Pożaru, w którym Kookie stracił najbliższą rodzinę. Dla 8-latka to było traumatyczne przeżycie. Dlaczego wszystkich, których kochał, którzy darzyli go szczerze tym uczuciem odeszli? Do dziś nie potrafił pogodzić się z tą stratą.
Od tamtej też pory nie ufał nikomu. Wszyscy tylko się nad nim litowali. Nawet ciotka, która po śmierci rodziców zdecydowała się go przygarnąć, tak na prawdę zrobiła to tylko i wyłącznie „Bo tak należało". Sama miała trójkę dzieci na głowie, więc na co jej kolejny „bachor” jak lubiła go nazywać?
To jednak nie był jedyny powód, dla którego oddalił się od ludzi. Wszyscy, których kochamy kiedyś nas opuszczą. Zdradzą, odejdą, zaginą czy umrą, Zostawią nas samych, co wiąże się z potwornym bólem, a tego nie chciał ponownie przeżywać.
Dlatego jego życie przypominało coraz bardziej wegetowanie i spokojne czekanie na śmierć. Przynajmniej nikt go już nigdy więcej nie zrani. To zawsze sobie powtarzał.
Jednak z każdym dniem brakowało mu przyjaciół, a w szczególności Tae. Jego jedynego najlepszego przyjaciela. Na niego zawsze mógł liczyć i wiedział, że Tae nigdy się nad nim nie litował. Po wypadku jako jedyny z jego otoczenia nie okazywał mu współczucia tylko za wszelką cenę chciał przywrócić go do świata żywych. Jungkook jednak odtrąciła tę pomoc a to tylko dlatego, że w jego przypadku nie bał się, że strata przyjaciela byłaby bolesna dla niego. Bardziej obawiał się, że gdyby jego zabrakło przyjaciel by cierpiał. Tak więc postanowił się od niego odciąć, by nigdy nie sprawić mu bólu, jaki sam odczuwał po staracie mamy i taty.
Codziennie jednak obserwował go ukradkiem, czy to przez okno, czy na szkolnych korytarzach. Tak jak teraz na szkolnym boisku, siedząc pod drzewem. Tae rozmawiał właśnie z szkolną pięknością. Były przyjaciel był jednym z tych najpopularniejszych uczniów w szkole, nic dziwnego więc, że kręciło się wokół niego wiele ślicznotek. Po chwili spuścił wzrok i wrócił do czytania książki. Uciekanie w świat fantazji było ostatnio jego ulubionym zajęciem.

- Taehyung! Tylko nie oszukuj! - roześmiany głos ośmiolatka rozbrzmiał na placu zabaw, na którym aktualnie bawiła się dwójka przyjaciół.
- Obiecuję! - starszy co prawda o dwa lata chłopak, jednak w dalszym ciągu skory do zabaw z synem przyjaciółki swojej matki, zaśmiał się zakrywając dłońmi oczy.
W myślach odliczał do dziesięciu zgodnie z zasadami, czekając, aż przyjaciel ukryje się gdzieś na wyznaczonym przez miasto terenie do zabaw tego typu. Gdy po czasie podniósł się, odsłaniając oczy i rozglądając wokoło, uśmiech nie schodził mu z ust, aż do momentu, gdy nieco zrezygnowany wspaniałym miejscem do ukrycia młodszego, którego próbował znaleźć usiadł na środku boiska do piłki nożnej. Wtedy też, zawołał krótko "poddaję się" na znak, iż przegrał, a Jungkook wybiegł z pobliskich krzaków z radosnym uśmiechem, pi chwili siadając tuż obok kolegi.
- Jestem lepszy Hyung! Nie znalazłeś mnie!
Roześmianą twarz przyjaciela rozmył dźwięk budzika, który miał za zadanie rozbudzić śpiącego chłopaka. Ten wysunął rękę spod kołdry, na oślep szukając szafki nocnej i leżącego na niej telefonu. Wyłączywszy aplikację dźwignął się do siadu przecierając zaspane oczy pięścią, ziewając przy tym. Mlasnął kilkukrotnie rozglądając się po pokoju na końcu oblizując usta, zaraz niechętnie zrzucając kołdrę na bok, samemu wstając i podszedł do szafy zabierając z niej wszystko czego potrzebował.
Szybki, poranny prysznic, toaleta, śniadanie, pakowanie książek do plecaka, pożegnanie z matką i w chwilę po zamknięciu drzwi wsiadał na rower zmierzając w kierunku szkoły. Dziś dobrze, jedynie cztery lekcje, a wtedy powrót do dormu, obiad i spać. Czyli dzień, jak co dzień. Żadna nowość. Jednak Taehyung naprawdę to lubił. No, może nie wliczając w to zajęć, ale widywanie Jeona, choćby na korytarzu sprawiały, że zapominał o codziennych problemach i liczył się jedynie on... Mimo, że dla młodszego niewiele już znaczył.
Próbował skupić się na lekcjach, jednak z marnym skutkiem biorąc pod uwagę fakt, iż wszystkie jego myśli uciekały w kierunku młodszego chłopaka.
Chciał mu pomóc.. Chciał, aby było jak dawniej, ale wiedział, że potrzebuje on czasu.. Mimo wszystko, chciał, żeby byli dla siebie tacy, jacy byli jeszcze przed tragedią, która spotkała rodzinę Guka.
Nie prostym było co prawda codziennie widywać go uciekającego i od rzeczywistości i od niego samego, jednak po czasie dał sobie spokój. Cóż, nikomu siłą nie pomoże, a jedynie zaszkodzi, dlatego też wolał nieco spuścić z tonu i zwyczajnie zająć się sobą, jednak myśli, najczęściej późnymi porami, nie dawały mu zapomnieć, o byłych czasach, które zdawałoby się, nigdy już nie powrócą.
A biorąc pod uwagę fakt, że życie zaczęło przeciekać mu przez palce, wziął się za siebie i w sprawie nauki i w sprawie swojego życia towarzyskiego. Mimo wszystko w większości przypadków i tak wszystko kończyło się fiaskiem, gdyż zwyczajnie, zbyt często uciekał myślami do przyjaciela i głównie przez namowy matki, postanowił ponownie zadziałać w kierunku odbudowy ich relacji.

Kolejny dzień niczym nie różniący się od innych. Pobudka po nocy pełnej koszmarów, śniadanie, zebranie się do szkoły, do której w sumie nie wiedzieć czemu nadal chodził. No tak, nauka była kolejną z jego ucieczek przed światem. Szkoda tylko, że skutkiem ubocznym były same szóstki ze sprawdzianów, czym często przykuwał uwagę. Na szczęście wszyscy już przyzwyczaili się po tylu latach, że JungKook to ten co uczy się najlepiej w szkole, ale straszny z niego dziwak więc do niego nie podchodź. Czasem jakaś dziewczyna starała się do niego zagadać, niby o jakieś korepetycje czy pomoc w nauce, ale nawet jeśli do takich dochodziło, chłopak skutecznie odstraszał je bijącym od niego chłodem.
Do szkoły dotarł dzisiaj 5 minut wcześniej niż zwykle i szybko pożałował, że nie spał tą chwilę dłużej.
W bramie stał, jakby na niego czekał, TaeHyung. Nie mógł już zawrócić, bo przyjaciel z dzieciństwa już go zauważył i była to też jedyna droga, aby dostać się do budynku.
Przyspieszył więc kroku nie zatrzymując się, a mijając Tae rzucił krótkie „Cześć” i popędził dalej modląc się w duchu, że to nie na niego czekał.
Wiedział, że chłopak potrafił być uparty i jeśli znów wpadł na genialny pomysł, żeby przywrócić go do świata żywych wolał na wstępie dać mu do zrozumienia, że nic z tego. Coś w środku mówiło mu jednak, że tym razem jego Hyung nie odpuści tak łatwo, a i jemu samemu tym razem będzie trudno go odtrącić.

Widząc zmierzającego do szkoły chłopaka mimowolnie lekko się uśmiechnął, dodając sobie tym samym nieco więcej chęci, jednak widząc zachowanie Jeona westchnął jedynie ciężko, a nie chcąc znów się zniechęcać podbiegł do niego póki co, jedynie równając z nim krok. Nie widząc jednak reakcji po młodszym zatrzymał się łapiąc go przy tym za nadgarstek.
- Słuchaj, wiem, że wciąż jest ci ciężko, jednak nie pomożesz sobie dalej odcinając się od wszystkich... Przyjdę dziś do ciebie. Powiedz ciotce. - mruknął mierzwiąc mu włosy na odchodne zaraz znikając w budynku szkoły.

Przyspieszył kroku widząc, że chłopak idzie za nim. Jednak nie przyniosło to zamierzonego efektu, bo Tae był od niego wyższy, a co za tym idzie szybszy, więc bez trudności go dogonił. Kookie nie odwrócił nawet wzroku traktując swojego przyjaciela jak powietrze. Jakie było jego zdziwienie, gdy ten chwycił go za rękę i odwrócił w swoją stronę. Wbrew sobie podniósł wzrok i spojrzał w te przepiękne, praktycznie czarne oczy. Zawsze roześmiane teraz wyrażały co innego. Nie troskę czy litość, jak u większości osób, które do tej pory spotykał i znały jego historie. Nie, w oczach Tae wyraźnie dostrzegał niepokój i dobrze wiedział, że to on jest jego przyczyną. Nie zdążył odpowiedzieć na słowa chłopaka, bo ten już zniknął w budynku szkoły.
Poprawił tylko poczochrane włosy, na których wciąż czuł jego dotyk oraz przyjemne ciepło. Przeklinał w duchu, że doszło do tej sytuacji. A co jeśli on na prawdę dzisiaj do niego przyjdzie? Ciotka jest na delegacji więc nie będzie musiał się tłumaczyć z wizyty niespodziewanego gościa. Dzieciaki z kolei były na wycieczce, co oznaczało, że będą w domu sami. Zaniepokoiła go ta myśl, wciąż miał jednak nadzieję, że chłopak się rozmyśli i nie przyjdzie.
Po szkole udał się prosto do domu, przegryzł coś po czym zrobił sobie herbaty i z kubkiem w ręku usiadł przy kuchennym stole czekając. Na co on właściwie czekał? Przecież nie chciał odbudowywać kontaktów z Tae. Wtem rozległ się głos dzwonka. Podszedł niespiesznie do drzwi, chwycił klamkę jednak jej nie naciskał. Do tego nakłoniły go dopiero kolejne dźwięki dzwonka.

Jak zwykle starał się w miarę skupić na lekcjach, by chociaż mieć notatki na późniejszą naukę, co i jak co dzień wyszło mu bez problemów. Po ostatnim dzwonku wyszedł w pośpiechu ze szkoły w zamiarze mając od razu zawędrować do młodszego, jednak bycie jednym z najbardziej znanych w szkole niezbyt mu to ułatwiło, gdyż na chwilę po wyjściu z budynku został zaczepiony przez pierwsze klasy co i utrudniło mu plany, jednak po chwili rozmowy udało mu się ich spławić, przez co nie chcąc zwlekać szybkim krokiem ruszył w stronę domu przyjaciela, pod którym był chwilę później.
Początkowe opory przed kolejną próbą postawienia go na nogi rozwiała chęć pomocy i powrotu do dawnych czasów, gdy Jeon był roześmianym i pełnym życia chłopakiem. Nie był pewien, czy chłopak jest w domu, gdyż chwilę faktycznie czekał pod drzwiami, jednak gdy miał już zamiar zrezygnować w progu stanął Kook przez co na usta chłopaka wkradł się nikły uśmiech.
- Ktoś jest? - spytał na wejściu jednak nie  siląc się na jakiekolwiek zaproszenie czy odpowiedź chłopaka, wszedł do środka zrzucając zaraz wierzchnią odzież, chwilę potem przechodząc do kuchni z zamiarem zrobienia herbaty, po chwili też idąc z dwoma kubkami do salonu czekając jedynie na ruch młodszego.

Jednak przyszedł, a wiec obawy stały się prawdą.
Na pytanie chłopaka nie odpowiedział, pokręcił jedynie przecząco głową. Nie musiał się zastanawiać nawet co dalej, czy zaprosić chłopaka do środka, czy jakoś go spławić, bo nie zwracając sobie głowy formalnościami, wparował do środka. Tym samym doprowadzając do sytuacji w jakiej Jeong nie chciał się znaleźć. Inni już dawno by odpuścili i nie przejmowali się nim. Dlaczego Tae, osoba, którą pragnął najbardziej od siebie odsunąć, wciąż wracał niczym upierdliwy bumerang,
Nim zamknął drzwi i odwiał swoje myśli, starszy chłopak już siedział w salonie. Westchnął więc zrezygnowany i wszedł do pokoju. Wziąwszy kubek z ciepłą herbata, usiadł na drugim końcu kanapy, byle tylko nie dotknąć przypadkiem przyjaciela i zaczął się wpatrywać w napój udając, że widok ulatującej z kubka pary był bardzo interesujący. Cały czas czuł na sobie jego pytające spojrzenie.

Siedział tak bez słowa dłuższą chwilę czując się nieco dziwnie, jednak starał się zignorować to uczucie skubiąc wargę, w końcu jednak siadając przodem do chłopaka i dostawiwszy kubek na stolik westchnął cicho.
- Jungkook, nie wiem dlaczego wciąż starasz się uciekać od wszystkich, ale naprawdę nie pomoże ci to.. Odsuwasz się od rzeczywistości, a nie jest to zbyt dobrym pomysłem. - widząc, że nie wiele zdziałał zwiesił głowę bawiąc się swoimi palcami ostatecznie na nowo zawieszając wzrok na młodszym w końcu też schodząc z kanapy i przykucnął przed nim. - Kookie.. Jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie, pomyśl o ciotce. Może nie jest dla ciebie najlepsza, jednak byłoby jej łatwiej, gdyby mogła do ciebie dotrzeć.. A jeśli nawet nie dla niej, zrób to dla mnie. Pamiętasz chyba jeszcze, jak blisko byliśmy i jak obaj byliśmy dla siebie ważni, hm? Może i teraz wiele się zmieniło, jednak dla mnie wciąż jesteś tym samym, małym dzieckiem, z tym, że przeżyłeś zbyt wiele, żeby sobie z tym poradzić... Dlatego, chcę żebyś wiedział, że nadal jesteś dla mnie ważny i zależy mi na tym, co kiedyś między nimi było...
Gdzieś w połowie swojego monologu sięgnął po rękę młodszego ściskając ją nieznacznie cały czas nie spuszczając z niego wzroku.

Wiedział, że Tae ma w 100% racje, jednak nadal się bał bólu jaki mogła kiedyś przynieść im ta znajomość. Nie musiało wcale się tak skończyć, jednak Jungkook nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że ich historia mogła zakończyć się happy endem. Nie wierzył w to, że kiedykolwiek będzie w stanie znowu być szczęśliwy.
Bał się też uczuć jakie wywoływał w nim chłopak, ponieważ za każdym razem gdy go dotykał, zapalał się płomyk nadziei, pragnący dać mu do zrozumienia, że wszystko może się jeszcze zmienić, a serce waliło jak szalone. Jednak strach był silniejszy i skutecznie gasił w nim te pragnienia i chęć powrotu do normalnego życia.
Gdy tylko jego hyung uklęknął przed nim cały się spiął, jednak nie zabrał ręki, która chwycił Tae. Dodatkowo pochylił głowę jeszcze bardziej by zakryć swoje oczy i uniknąć z nim kontaktu wzrokowego. Prawda była taka, że bał się ujrzeć w oczach przyjaciela ból, przed którym tak bardzo chciał go ustrzec.
Nawet mocno pragnąc, nie potrafił uchronić go przed cierpieniem. Nie ważne jak by się od niego nie oddalił, co by mu nie powiedział. Wielokrotnie chciał zniknąć z jego życia raz na zawsze jednak nie potrafił. Nie zdawał sobie sprawy, że to dzięki temu iż widuje przyjaciela codziennie jeszcze jest na tym w świecie i w jakiś sposób jest w stanie funkcjonować. Widując go uśmiechniętego wśród znajomych i przyjaciół czuł spokój.
Przez te wszystkie uczucia oraz myśli kłębiące się w jego głowie z oczu nagle samoistnie zaczęły wypływać łzy, spadając prosto na ich splecione dłonie.

Czując na dłoni mokre krople zagryzł wargę po chwili ciągnąc się do pionu tylko po to, aby zająć miejsce tuż przy nim i niewiele się zastanawiając objął go ramionami przyciągając do siebie.
- Kookie, musisz po prostu bardziej wierzyć w to, że się uda. - mruknął opierając brodę na jego głowie, dłonią przesuwając mu po ramionach. - A przede wszystkim, pozwolić sobie pomóc...


To co zrobił chłopak przelało czarę. Na bok odrzucił wszelkie myśli. Liczyła się tylko ta chwila.
Kubek, który przed chwilą trzymał w ręku poleciał gdzieś na bok rozbijając się o podłogę, a on wtulił się w Tae, chowając głowę w jego szyi. Tak bardzo brakowało mu ciepła drugiej osoby, a szczególnie osoby, którą darzył tak silnymi uczuciami.
Rozpłakał się jak dziecko. Jak wtedy, gdy miał 8 lat i ogień zabrał mu rodziców wraz z wszystkim co miał. Wtedy to płakał po raz ostatni, chcąc pokazać wszystkim, a w szczególności samemu sobie, że jest silny i da sobie radę. Jak bardzo się mylił.
Teraz, w końcu, po tylu latach, czuł się bezpiecznie. Wtulił się jeszcze mocniej w chłopaka, by upewnić się czy to aby na pewno nie jest tylko piękny sen, który przerodzi się zaraz w jeden z tych koszmarów dręczących go każdej nocy. Jednak ciepło bijące od chłopaka i uderzenia jego serca, które mógł wyraźnie poczuć, potwierdzały, że to prawda. Tae jest tu teraz z nim.
-Boję się.- powiedział po chwili ledwie słyszalnym szeptem. "Boję się, że cię stracę” pomyślał.

Zagryzł nieco mocniej wargę czując dotyk młodszego przez co jedynie uśmiechnął się lekko obejmując go ciaśniej ramionami przy tym wciągając go sobie na kolana.
- Nie masz czego, Kookie. Będę przy tobie tak jak i wtedy byłem. Nie zostawię cię z tym samego. - sam zniżył głos do szeptu na koniec muskając wargami krótko jego włosy, zaczynając się przy tym delikatnie bujać na boki, zupełnie jakby zajmował się małym dzieckiem. Chociaż, w zasadzie, tak też się czuł, bo Jeon zawsze był dla niego niczym młodszy brat, a teraz czuł się w obowiązku opiekowania się nim, póki nie stanie na nogi.
- Jakoś sobie z tym poradzimy, zobaczysz. - mruknął głaszcząc go uspokajająco po plecach.

Na gesty starszego chłopaka szczególnie reagowało jego serce, serią coraz to mocniejszych uderzeń.
- Zostaniesz dziś na noc?- zapytał po chwili, gdy już się trochę uspokoił. - Ciotka i dzieciaki wracają dopiero jutro wieczorem - dodał po chwili.
Tak bardzo chciałby Taehyung się zgodził. Inaczej samotność doskwierałaby mu dzisiaj ze zwiększoną siłą. Lecz jedyna osoba, z która był w stanie przebywać był właśnie przyjaciel. Chociaż to słowo już nie do końca opisywało to, kim dla niego był. W tym jednym momencie uświadomił sobie jakimi uczuciami darzy starszego chłopaka. Jednak postanowił mu o tym nie mówić, by już na samym początku, nie zakłócić ich dopiero co odbudowującej się relacji.
Po raz pierwszy tej nocy nie dręczyły go koszmary, gdyż wiedział, że ma obok siebie osobę, która dla niego znaczy wiele, a i on nie jest jej obojętny. Przynajmniej jako przyjaciel.

Nie pomyślał nawet o zaprzeczeniu propozycji młodszego, przynajmniej nie teraz, gdy wszystko powoli zaczynało się układać, dlatego też przytaknął zapewniając go tym samym, iż zostanie. Noc, o dziwo, nie różniła się prawie wcale od wszystkich poprzednich. Ponownie sny były tak naprawdę wspomnieniami chłopaka o czasach dzieciństwa, a jedyne co tym razem różniło się od wcześniejszych nocy było to, że ilekroć się obudził, widział i przede wszystkim czuł obecność Jungkook'a koło siebie, co utwierdzało go jedynie w przekonaniu, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Znużenie w końcu, po blisko trzecim przebudzeniu, dało o sobie znać dopiero po kilkunastu minutach wpatrywania się w śpiącego chłopaka, a nie do końca prawidłowo funkcjonujący umysł pchnął go do objęcia przyjaciela ramieniem, i w podobnej pozycji również obudzić się następnego dnia.
Nie mając jednak serca budzić szesnastolatka, bał się chociażby drgnąć, dlatego też w zupełności olał fakt, iż powinien pojawić się niedługo w domu, aby rodzice się o niego nie martwili i zwyczajnie leżał tuż obok, wpatrując się w młodszego.

Jak dobrze, że była dziś sobota. Nie musiał się martwić tym, że zaśpi i mógł spokojnie się wylegiwać. Jednak, gdy się obudził, coś było nie tak. Nie był cały mokry po nocnych koszmarach, a do niego przytulało się coś ciepłego. Bez pośpiechu otworzył oczy podniósł powieki i wtedy napotkał wzrok Taehyunga, bacznie mu się przyglądającego. Nic nie mówił, tylko wpatrywał się w oczy starszego chłopaka, w których śmiało mógł utonąć. Brakowało mu tego, tym bardziej, że dziś te dwa ciemne punkty emitowały niezmierzonymi pokładami czułości jakiej dawno już nie doznał. Dlaczego tak przed nim uciekał? Czy tego właśnie tak bardzo się obawiał?
Przeniósł wzrok na usta chłopaka i nagle naszła go ochota by go pocałować. Serce zabiło mu jak szalone na te myśli. Szybko odwrócił się w stronę parapetu pod pretekstem sprawdzenia godziny. Miał nadzieję, że w ten sposób odwróci jakoś myśli od Tae i ukryje swoje zarumienione policzki, które aktualnie nabrały barwy wręcz krwisto-czerwonej Co gorsza inna cześć ciała również zaczynała reagować na bliskość przyjaciela. Żałował, że jego łóżko było tak strasznie wąskie, ale starał się zachować spokój i zapanować jakoś nad swoimi reakcjami.

Widząc, że młodszy się obudził uniósł nieco kąciki ust w lekkim uśmiechu, a widząc wpływający na jego policzki rumieniec spuścił jedynie wzrok, zwilżając też usta, jednak mimo wszystko nie miał zamiaru podnieść się z łóżka, dlatego też ułożył się wygodniej nie ściągając ramienia z torsu przyjaciela, a jedynie podsunął się nieco bliżej do niego, wsuwając przy tym nos we włosy Kooka zaciągając się przy tym ich zapachem.
- I co? Nie lepiej nie będąc ze wszystkim samemu? - mruknął przesuwając opuszkami po jego boku, zaczepiając je w końcu na jego biodrze.

Dlaczego on mu to robił? Gesty starszego chłopaka sprawiały, że serce Kook'a biło coraz to szybciej, a oddech z każda sekundą stawał się płytszy i przyspieszony. Po całym ciele przeszedł go przyjemny dreszcz, w momencie, gdy ręka chłopaka leniwie przesuwała się po jego boku.
Jego zdradzieckie ciało wszystko pokazywało i nijak nie potrafił nad tym zapanować.
Na słowa Tae, kiwnął tylko głową, a przez to, że chłopak był w niego wtulony i znajdował się bardzo blisko, nosem praktycznie przejechał po klatce piersiowej Hyung'a. Przeraziwszy się tego gestu szybko uniósł głowę, by zobaczyć reakcję przyjaciela, jednak to był błąd. W tej chwili bowiem ich usta dzieliły milimetry, a Jung przerażony sytuacją w jakiej się znalazł nie był w stanie się ruszyć, a tym bardziej odsunąć się od niego.

Czując ruch chłopaka rozchylił nieco powieki tym samym napotykając jego spojrzenie, a przez to uśmiech ponownie pojawił się na jego ustach. Chwilę mierzył wzrokiem to jego oczy, to usta, jednak emocje, które coraz bardziej dawały o sobie znać niezbyt ułatwiały mu racjonalne myślenie.
Jakby nie spojrzeć traktował Jeona jak młodszego brata, jednak przez to, co się wydarzyło miał nieco inne podejście do chłopaka, ale kiedykolwiek by go o to nie spytać, bez zawahania odpowiedziałby, że chłopak jest przystojny czy uroczy, dlatego też teraz miał co najmniej mętlik w głowie.
Jednak mimo wszystko dał się nieco ponieść, gdyż chwilę później zacisnął palce na jego biodrze muskając przy tym usta młodszego, zaraz odsuwając się delikatnie na powrót zaczepiając wzrok w jego oczach, nie do końca pewien, czy aby na pewno chciał to zrobić.

Nie dowierzał w to co się stało. Tae właśnie go pocałował. Czyżby czytał mu w myślach?
Jedynie jak mógł na to zareagować to szerokie otwarcie oczu. Zadawał sobie jedynie pytanie dlaczego chłopak to zrobił. W tym momencie ogarnęło go straszliwe przerażenie.
Kookie coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że to uczucie, które sprawia, że jego serce łomocze z kosmiczną prędkością to zakochanie. A przynajmniej jego początki. Czy zawsze to czuł do starszego? Czy to dlatego nie potrafił po prostu odejść, pozwalając mu żyć bez niego? Co jeśli zadłuży się w nim jeszcze bardziej, a Tae nie odwzajemni jego uczuć, a co gorsza, o czym mogło świadczyć jego obecne zachowanie, będzie się chciał zabawić kosztem młodszego przyjaciela z dzieciństwa?
Nie potrafił w tej chwili racjonalnie myśleć wpadając w coraz większą panikę. Nie zauważył nawet kiedy delikatnie odsunął się od niego. Jego oczy natomiast za wszelką cenę i z paniką pragnęły uniknąć jego spojrzenia. Jego umysł kompletnie nie współpracował teraz z sercem, które z chęcią powtórzyło by to co przed chwilą zaszło.

- Nie wiem co mnie podkusiło, przepraszam. - rzucił zamykając przy tym oczy i przygryzł wargę chwilę myśląc nad tym co właściwie zaszło i dopiero gdy dotarło do niego, że spektakularnie zniszczył to, co właśnie zaczynało na nowo się odbudowywać, podniósł się pospiesznie zaraz wciągając na siebie wczorajsze ubrania i nie czekając na szczególnie wiele ze strony młodszego złapał w rękę plecak zarzucając go na ramię, chwilę później zachodząc na przedpokój, ubierając resztę, a gdy to zrobił, nie odwracając się nawet wyszedł z jego domu i szybkim krokiem skierował się w stronę mieszkania.
Przez praktycznie całą drogę zastanawiał się nad tym co zrobił, o co za nic by się nie podejrzewał, bo dotychczas jego uwagę przykuwały tylko i wyłącznie dziewczyny, na dodatek, obdarzone od losu dość hojnie, dlatego też nie miał pojęcia dlaczego zachował się tak w stosunku do chłopaka, tym bardziej Jungkooka, którego nigdy nie postrzegał w kategorii swojego, być może i nawet chłopaka.
Wszedł do domu bez słowa wyjaśnień zmartwionej rodzicielce, a jedynie wbiegł po schodach od razu rzucając plecak w kąt w chwilę później samemu lądując na łóżku z głową w poduszce, mentalnie karcąc się za swoje nieodpowiednie zachowanie.

Nie zareagował, gdy Tae wstał i zaczął zbierać swoje rzeczy. Usiadł tylko i bez słowa wpatrywał się w podłogę
Z jednej strony, coś kazało mu ruszyć się i zatrzymać przyjaciela, z drugiej natomiast wiedział, że tak będzie lepiej. Wszystko wróci do stanu z wczoraj. Hyung nie będzie go już zaczepiał, chcąc wrócić do starych czasów. Bał się też, że chłopak będzie obwiniać jego, za to co się stało. brzydząc się tym co zrobił.
Tylko dlaczego to tak bolało? Nagle zerwał się i zbiegł na dół jednak po starszym chłopaku nie było już śladu. Ze zrezygnowaniem usiadł na schodach i oparł się o poręcz. Co on teraz miał zrobić?
Dobrze, że jutro nie musiał się z nim spotykać. Miał praktycznie dwa dni na poukładanie sobie tego, co zaszło. Pytanie tylko czy był w stanie zignorować to, co zrodził w nim ten pocałunek.

Praktycznie cały dzień spędził albo leżąc na łóżku, albo grając w gry. Ignorował tym samym matkę, ciągle pukającą do jego drzwi i pytającą czy wszystko gra, jak i również ojca, który nieco dobitniej dał mu do zrozumienia, że jeśli dalej tak będzie się zachowywać, może zapomnieć o biletach lotniczych na osiemnastkę. Niewiele go jednak to teraz ruszało, bowiem jego myśli w każdej chwili skupiały się na młodszym przyjacielu, a żeby tego uniknąć, postanowił, zwyczajnie się napić. Może wtedy mu przejdzie?
Nie musiał się nawet długo prosić. Zadzwonił jedynie do dwóch kumpli, a po około trzydziestu minutach był gotów do wyjścia. Zabrał auto ojca nie pytając nawet o pozwolenie i zajechał pod dom po drugiej stronie osiedla parkując tuż przed wejściem. Bawić, bawił się świetnie. Można powiedzieć, że nawet i zapomniał o zdarzeniu z rana, jednak pech chciał, że wypił trochę za dużo, a jak wiadomo, nie powinno się wtedy wsiadać za kółko.
Mimo to, wprawa Tae pomogła mu we w miarę bezpiecznym dojechaniu do dormu, gdzie nie został potraktowany łagodnie.
Krótko mówiąc, szlaban, codziennie kurs jedynie szkoła - dom i tyle w temacie. Po wysłuchaniu kazań starszych zwyczajnie im przytaknął chwilę później zwalając się do łóżka.

Ten weekend był dla niego istną katorgą. Nie dość, że nocami męczyły go koszmary bardziej przerażające niż zwykle. To za dnia zamęczał się myślami o przyjacielu.
Stanął przed bramą szkoły. Jak teraz będzie wyglądać ich relacja? Powrót do sytuacji sprzed piątku, czy może będą udawać, że się nie znają?
Za wszelką cenę nie chciał dopuścić do drugiej opcji. Dlatego postanowił, że poprosi chłopaka, aby wymienił się z nim numerami. Przez 8 lat nie miał chęci tego zrobić, przez swoje postanowienia, jednak doszedł do wniosku, że posiadanie jakiejś drogi kontaktu innej niż rozmowa w szkole może się kiedyś przydać.
Ruszył w kierunku budynku i wtedy dostrzegł stojącego przed wejściem, opartego o mur Taehyung'a. Westchnął i z uśmiechem, który rzadko gościł na jego twarzy, udał się w stronę chłopaka.
Jego radość nie trwała długo, ponieważ do chłopaka podeszła przepiękna, szczupła dziewczyna o długich kruczoczarnych włosach i uwiesiła się Tae na szyi. Stał około dwadzieścia metrów od nich i widział jak go pocałowała, w policzek bo w policzek ale zawsze, i do tego nazwala „kochaniem”.
Cały jego plan w jednej sekundzie wziął w łeb, a humor nieodwracalnie się popsuł.
Dlaczego posłuchał durnego serca? Teraz ma za swoje i cierpi. Cierpi, bo jeden jedyny raz postanowił złamać własne zasady. Nie można nikomu ufać, a wszyscy kiedyś nas zranią. Dobrze, że w tym przypadku nastąpiło to szybko. Może była jeszcze szansa, że uda mu się wrócić do funkcjonowania w swoim wyizolowanym świecie.
Nie zwracając uwagi na innych praktycznie pobiegł w kierunku szkoły, gdzie zniknął w tłumie uczniów.

Co prawda udało mu się ochłonąć po wizycie u Jeona, jednak przez pewien czas myśli o nim wciąż brały nad nim górę, do czasu otrzymania telefonu od swojej, rzekomej dziewczyny, którą poznał na domówce. Bądź co bądź niewiele pamiętał z sobotniego wieczoru, jednak widząc dziewczynę zdecydowanie nie pożałował, że to właśnie z nią doszło do czegoś więcej niż niezobowiązująca rozmowa.
Przed lekcjami w poniedziałek czekał na nią przed szkołą, a gdy ta się zjawiła, humor od razu skoczył mu o kilka stopni, jednak widząc szybko mijającego ich Kooka uniósł jedynie brwi w pytającym geście, nie zważając jednak zbytnio na młodszego zabrał się za poświęcenie uwagi Hyorin i dalszym planie dnia, czyli de facto lekcjach i wizycie w domu.
Każdą wolną chwilę spędzał z Hyo, która na jego szczęście przeniosła się do jego klasy.
 Za żadne skarby nie dopuścił do siebie myśli, że mógłby jeszcze pojawić się u przyjaciela. Nie po tym co zrobił. Przynajmniej nie teraz.

*****

-Pięknie. Po prostu cudownie- westchnął, odkładając termometr, na którego ekranie widniało jeszcze magiczne 39,5. Musiał jednak przyznać, że czuł się fatalnie. Spacerków w deszczu mu się zachciało. Gdyby jeszcze kropiło i szedł tylko do domu ze szkoły to by mu nic nie było. A tak włóczył się Bóg wie gdzie i teraz ma.
Z jednej strony może lepiej, że tak się stało. Pozbiera swoje myśli i poukłada je tak jak powinny być. W ogóle przez ostatnie zdarzenia zabrakło mu osoby, której mógłby się zwierzyć. Gdyby miał jakiegoś przyjaciela, nie lepiej przyjaciółkę. Wtedy go olśniło. Chwycił za telefon i napisał na kakao
„Czy mogłabyś wpaść dzisiaj do mnie z lekcjami?” i wysłał. Taeyeon może nie była jego najlepszą przyjaciółką, ale dobrą koleżanką na pewno. Jeśli w szkole mieli jakiś projekt w parach zawsze robił go z nią. Dziewczyna była też jedną z nielicznych osób, która nie współpracowała z nim bo miała nadzieję, że inteligentny Kook sam wszystko za nią zrobi. Nie, sama pilnie wykonywała swoją prace bo zależało jej na stopniach. Do tego wiedział, że nie jest w jej typie bo często mu się zwierzała z zawodów miłosnych i zapewniała, że jak on będzie kiedyś miał jakiś problem, śmiało może do niej zadzwonić.
Odczytał wiadomość, która właśnie przyszła.
-15- zastanowił się chwilkę, po czym wysłał dziewczynie emotikon w odpowiedzi, następnie poszedł się położyć, by choć trochę nabrać sił przed jej przyjściem.

Dziś wbrew temu, co planował, musiał zostać dłużej w szkole. Kończył wcześnie, za to Hyo wrobiła go w prace charytatywne. Nie ma co, dziewczyna miała potencjał, jednak Teahyung'owi za cholerę nie widziało się zostawanie w tym budynku dłużej, niż było to konieczne. No, ale przecież nie odmówi, bo wyjdzie na samoluba. Meh.. Siedział wraz z kilkorgiem dzieciaków z pierwszym klas w jednej z sal biologicznych i "słuchał" jak to może "pomóc" innym.
O nie. Pomagania miał już po dziurki w nosie. Próbował nie raz i nic to nie wniosło, przez co też teraz wbijał znudzony wzrok w okno obserwując uczniów opuszczających szkołę.
Nie zorientował się nawet, kiedy dziewczyna, z którą spędził ostatni dzień, zniknęła z miejsca obok, jednak gdy wróciła nie wyglądała na zbytnio szczęśliwą, przez co Tae od razu po wyjściu z tych cholernych zajęć zaciągnął ją do siebie ignorując przy tym zakazy rodziców.
W drodze dowiedział się jedynie tyle, że Taeyeon, jakaś tam piąte przez dziesiąte kuzynka Hyo, szła do Jungkook'a po szkole. Nie wiedzieć czemu, poczuł się wtedy dziwnie. Zupełnie tak, jakby ktoś uraczył go pięścią w brzuch. Zrobiło mu się co najmniej niedobrze, jednak nie chciał nawet dopuszczać do siebie myśli, żeby samemu pojawić się u przyjaciela.
Wyszło jak wyszło, Hyo została na noc, w większym względzie na to, że Tae chciał zatrzeć jakoś wspomnienie soboty, jednak niestety, niewiele to pomogło, dlatego też odpuścił sobie kolejny dzień w szkole..

Nie miał pojęcia, że dziewczyna potrafiła wypowiadać słowa z prędkością karabinu. Mimo wszystko przyznał, że to urocze i dzięki temu uśmiech zagościł kilkukrotnie na jego twarzy.
Najbardziej jednak zszokowała go tym, że gdy powiedział o swoim problemie wiedziała, że chodzi o chłopaka. W ogóle od początku wiedziała. Miała, jak to określiła, idealnie działający „gej-radar”. Wyjaśniło się więc dlaczego do niego nie startowała.
Cieszył się jednak, że nie próbowała od niego wyciągnąć o kogo chodzi. Wybrał dobrą osobę do zwierzeń. Dzięki temu zaczął też dostrzegać, że warto otworzyć się na ludzi. Będzie ostrożny, ale nie chce znowu czuć się całkowicie samotny. Na Tae już raczej nie mógł liczyć, ponieważ ostatnio unikał nawet jego wzroku. Nie, żeby o niego zabiegał.
^-Cieszę się, że zacząłeś otwierać się na innych.- położyła rękę na jego ramieniu -Pamiętaj, głowa do góry. Wszystko się jakoś ułoży- Pomachała jeszcze na odchodne, na co Kookie odpowiedział jej szerokim uśmiechem. Zamknął drzwi. Bardzo dobrze zrobiła mu rozmowa z dziewczyną. Na prawdę czuł, że mogą zostać przyjaciółmi. Na reszcie jego życie zaczęło się zmieniać.
Chciałby móc tak rozmawiać z Taehyungiem, jednak na to jest jeszcze za wcześnie. Za bardzo bolały ostatnie wydarzenia. Obiecał sobie jednak, że z czasem postara się coś zmienić w ich relacji, nie zależnie od jego uczuć do chłopaka, Chce być przede wszystkim jego przyjacielem. Póki co tyle mu wystarczy, jednak to jak będzie ta relacja wyglądała zależało w dużej mierze od starszego. Jeśli nie będzie chciał z nim rozmawiać usunie się w cień.
Wszystko pięknie wyglądało w teorii, jaka będzie praktyka okaże się dopiero jak wyzdrowieje.

Cały dzień, w zasadzie jak i większość poprzedniego czasu zastanawiał się co zrobić z tym fantem. Bo niby dlaczego wiadomość o wizycie Taeyeon u Kooka wywarła w nim takie emocje? Chciał za wszelką cenę się tego dowiedzieć, dlatego też, gdy tylko Hyo wyszła do szkoły samemu opuścił dom bez większego zastanowienia i skierował się w stronę domu przyjaciela, w zasadzie, sam nie wiedział po co. Chciał wszystko wyjaśnić, owszem, jednak nie był na to gotowy ani mentalnie ani fizycznie, chodź nogi nieugięcie pchały go wprost pod drzwi młodszego, przez co znalazłszy się przed nimi przełknął nerwowo ślinę i uniósł rękę, aby zapukać. Jednak zaraz.... Czym tak właściwie się denerwował? Kook był jego przyjacielem od zawsze. Wystarczy, że go przeprosi i zapomną o całej tej sprawie, wracając do swoich relacji sprzed wypadku. Tak. Taki był jego plan. Odetchnął głęboko, nico już spokojniejszy i zapukał do drzwi z mimo wszystko szybciej bijącym sercem.

Obudziło, go pukanie do drzwi. Zczołgał się z łóżka, założył pierwszą lepszą bluzę, jaka znalazł. Było mu strasznie zimno. Nic dziwnego. Od wczoraj nie potrafił poradzić sobie z gorączka. Niechętnie poczłapał na dół słysząc kolejne pukanie do drzwi. Gdy je otworzył stanął jak wryty.
Każdego spodziewał się ujrzeć, nawet świętego Mikołaja. Powoli już zaczął sobie wszystko układać, a tu BAM. Przychodzi Tae i wszystko niszczy. Dlaczego on mu tak utrudniał życie? Serce z reszta też mu nie pomagało, znowu się odzywając i przyspieszając swój rytm.
- Co ty tu robisz? - Zmusił się w końcu, żeby cokolwiek powiedzieć. Nie było to łatwe, gdyż dopiero co wstał, a i przez chorobę jego głos był strasznie zachrypnięty. Dlatego tez był ledwie słyszalny.

- Przyszedłem odwiedzić przyjaciela, już nawet tego mi nie wolno? - spytał zaciekawiony, jednak ponownie niewiele ruszyła go postawa młodszego. Tego przecież się spodziewał.
Wszedł do domu mijając chłopaka w wejściu, dopiero wtedy zauważając w jakim jest on stanie, przez co jego pewność siebie nieco zmalała.
- Nie wyglądasz za dobrze, rozchorowałeś się? - rzucił zaraz też bez wahania przykładając dłoń do czoła młodszego, a czując, że naprawdę jest rozpalony przygryzł wargę bez zastanowienia ciągnąc go na górę. - Brałeś coś? Kiedy ma być twoja ciotka?

-Po prostu się ciebie nie spodziewałem. Trwają lekcje- Jednak wątpił by chłopak to usłyszał, ponieważ jak gdyby nigdy nic wleciał do jego domu. Jego głos z kolei był w coraz to gorszym stanie, więc nic dziwnego.
Nie odpowiedział na drugie pytanie, bo chyba było widać w jaki paskudnym jest stanie. Ledwo stał na nogach, a ręka Tae, która wylądowała na jego czole, nie pomagała w powstrzymaniu kolan przed drżeniem. Dlaczego jego ciało tak reagowało na zwyczajny gest starszego? Z drugiej strony dziękował Bogu, że był tak rozpalony, ponieważ gest chłopaka sprawił, że policzki zabarwiły się wręcz na szkarłatny kolor i mógł to zrzucić na przeklęte choróbsko.
-Jest w pracy- Prowadzony przez Tae usiadł na łóżku. -Zanim wyszła dała mi jakieś proszki- wskazał głową na stolik nocny, po czym dorwał go potworny napad kaszlu. Jak on nie cierpiał być chory, ale bardziej był wściekły, że doprowadził się do takiego stanu i teraz przyjaciel go takim widzi. Z całej tej niemocy, nie wiedząc nawet kiedy, oparł czoło o ramię kucającego przed nim chłopaka, który przyglądał mu się z niepokojem. Dawno nie był tak strasznie osłabiony. Jednak znów czując ten cudowny zapach hyunga, ten sam, który przy ich ostatnim tak bliskim spotkaniu przyprawiał go o palpitacje serca, przymknął oczy i cicho westchnął. Sądził, że nie prędko będzie miał okazje znaleźć się przy nim tak blisko.

- Wybacz, powinienem chociaż uprzedzić. Powinieneś odpoczywać, a ja niepotrzebnie zwalam cię z łóżka. - mruknął zsuwając usta chwilę zwyczajnie na niego patrząc, jednak gdy ten się o niego oparł westchnął cicho przesuwając opuszkami po dłoni młodszego. - Połóż się, zrobię ci herbaty.
I jak powiedział tak tez zrobił, położył chłopaka na łóżku zakrywając go kołdrą, a sam zawędrował na dół, zabierając się za ciepły trunek dla przyjaciela, przy okazji grzebiąc chwilę w szafkach w poszukiwaniu jakichś leków, a gdy udało mu się znaleźć coś odpowiedniego wrócił do pokoju Jeona stawiając kubek z napojem na szafce kolo łóżka, a jemu podał kilka tabletek.
- Weź, powinny pomóc, a jak do wieczora nic to nie da, wezmę cię do lekarza. Przepisze ci pewnie coś mocniejszego. - posłał chłopakowi ciepły uśmiech, przysiadając na skraju jego łóżka co najmniej dwa razy poprawiając mu jeszcze okrycie.

W czasie, gdy Tae robił dla niego herbatę. położył się pod kołdrą. Przynajmniej było mu cieplej. Starał się jakoś uspokoić myśli oraz opanować radość faktem, że chłopak jest teraz tu i się zajmuje nim, a nie spędza czas ze swoją dziewczyną. Wiedział, że jak za bardzo będzie się cieszył z tego faktu, to się to skończy jak ostatnim razem. Pozwolił sobie jednak być przez chwilę samolubny, ale cóż prawda była taka, że chciał mieć chłopaka tylko dla siebie. Nic nie potrafił poradzić na to, że uczucie do niego było coraz silniejsze. Głupie serce nigdy nie słucha.
Nim Hyung wrócił Kookie wyczerpany chorobą i przede wszystkim drażniącymi go ostatnio myślami, odpływał powoli w krainę snów. Zaspany wziął szybko leki, gdy ten przyszedł i wrócił do poprzedniej pozycji nie reagując w ogóle na słowa chłopaka o lekarzu. Nim jednak zasnął, chwycił za dłoń przyjaciela. Dopiero wiedząc, że ten nie zostawi go samego, pozwolił sobie odpłynąć do krainy snów.
Spokój jednak nie trwał długo, gdyż po jakichś 20 minutach zaczął męczyć go koszmar. Jak zwykle ten sam,w którym Tae obiecuje mu, że nigdy go nie opuści i że go kocha, a gdy ten czuje się już bezpiecznie w jego objęciach, wbija mu nóż w plecy. Najgorsze, że tym razem nie potrafił się wybudzić tak jak to zwykle bywało w tym momencie. Czuł tylko coraz to bardziej narastający ból dobiegający z przebitego serca.

Lekki uśmiech wkradł się na jego usta, gdy młodszy ponownie zasnął, a sam spojrzał na ich ręce po chwili splatając palce z tymi chłopaka. No co jak co, ale ten gest nieco poprawił mu humor, co prawda nie na długo, ale zawsze.
Usiadł nico wygodniej podciągając nogę pod klatkę i oparłszy brodę na kolanie wpatrywał się w obraz śpiącego chłopaka, jednak widząc, że wyraz jego twarzy się zmienia, a sam zaczyna nieco się wiercić przesunął mu pare razy kciukiem po wierzchu dłoni, chcąc go uspokoić.
Co i może na chwilę zadziałało, jednak widząc, że coś się dzieje, a na pewno Jung nie miał teraz snu o spełnianiu marzeń, postanowił szturchnąć go pare razy w ramię, a nie widząc większych reakcji młodszego ponowił kilkukrotnie ten ruch, przy okazji głaszcząc go po włosach
Zaryzykował, to fakt, jednak wolał obudzić Kooka niż patrzeć jak ten śni raczej niezbyt przyjemne rzeczy.

Nagle ból ustał. Dalej śnił? Nie był pewien, bo wszystko wydawało mu się jakby za mgłą. Wyczuł, że ktoś głaszczę go po policzku i ramieniu. Uniósł głowę, by sprawdzić, kim jest ów postać.
Gdy pomimo rozmazanego obrazu dostrzegł nachylonego nad nim Tae uśmiechnął się mimowolnie. Nadal śnił, bo przecież inaczej przyjaciel by go tak nie przytulał. Nie po tym co się wydarzyło w piątek.
W obawie, że piękny sen zaraz się skończy i zastąpi go kolejny koszmar, zrobił coś na co w życiu by się nie odważył. Podniósł się odrobinę, aby zmniejszyć dzielący ich dystans. Serce waliło mu jak szalone, jednak się nie wycofał. Od momentu, w którym przyjaciel, go pocałował bardzo pragnął to powtórzyć. Wiele razy o tym myślał czy śnił ale do tej pory nie było to tak realne.
Nie wahając się ani chwili dłużej złączył ich wargi w krótkim i delikatnym pocałunku. Następnie nie czekając na reakcje chłopaka ułożył się na jego torsie.
- Kocham cię Hyung - wyszeptał wtulając się w niego. Przymknął oczy, ponieważ znów czuł się bezpiecznie, dzięki otaczającemu go ciepłu.
We śnie mógł pozwolić sobie na takie wyznanie. Nie znaczyło, to że jego uczucie nie jest prawdziwe. Jak najbardziej było ono szczere. Szkoda tylko, że dopiero rozmowa z Taeyeon uświadomiła jego pragnienia i obawy. Może, gdyby zdawał sobie z nich sprawę wcześniej inaczej potoczyłyby się jego relacje z Taehyung'iem. Dobrze, że chociaż we śnie mógł go mieć tylko dla siebie.

Zagryzł wargę nie do końca rozumiejąc, co przed chwilą miało miejsce. Chłopak spał, przynajmniej tak mu się wydawało, jednak jego czyn, a później również i słowa zdziwiły go na tyle, że nie był w stanie zbyt wiele zrobić. Dodatkowo wtulony w niego nastolatek zdecydowanie nie ułatwiał mu zadania.
Nie wiedział, czy do końca z odruchu, czy też gdzieś w podświadomości usłyszał aby tak zrobić, jednak objął chłopaka ramieniem jedną z dłoni zaczepiając palce w jego włosach.
Myślał. Nad tym wszystkim co się wydarzyło ostatnim czasem. Zdecydowanie wszystko, co się wydarzyło od piątku odbiegało z lekka od normy. Jednak mimo to, nie umiał odpędzić od siebie myśli o młodszym, tym bardziej, że teraz jeżeli razem w jednym łóżku.
Lubił Hyo, jednak na tę chwilę Jeon był najważniejszy. Za cholerę nie chciał go teraz opuszczać, jednak nie mógłby w spokoju siedzieć przy nim po tym co zrobił. Przez zasadniczo swoją własną głupotę.
Zdał sobie jednak sprawę, że Jungkook jest chory, dlatego też gada od rzeczy. Gdy się obudzi nawet nie będzie pamiętał, że cokolwiek zrobił, co niejako podniosło Tae na duchu. Nie chciał nic zmieniać, przynajmniej, jeszcze nie..
Leżąc tak, nawet nie zorientował się kiedy przysnął..

Obudził się po jakichś 3 godzinach w objęciach Tae, zdecydowanie czując się już lepiej. Zaraz, zaraz. Tae go obejmował?! Otworzył szeroko oczy i zamarł. Chłopak na szczęście spał.
Był trochę zdezorientowany. Pierwsze o czym pomyślał to sen. Czy to znaczy, że jednak wtedy nie spał? Zasłonił usta by nie krzyknąć. Co on najlepszego zrobił!?
Nie chciał tego. To znaczy chciał, ale nie tak. Nie kiedy nie wiedział jaka była reakcja chłopaka. Nawet nie pamiętał by ten coś odpowiedział na jego wyznanie.
Co on miał teraz zrobić? Przecież tak po prostu nie zapyta. „Hyung, czy ja cię pocałowałem?” Może powinien udawać, że nic nie pamięta? Tak, to będzie najlepsze wyjście. Jeśli chłopak nie będzie zadawał pytań, czy też nie zacznie go wyzywać od idiotów, odetchnie z ulgą.
Wygramolił się z jego objęć i usiadł na łóżku obok niego, zachowując przy tym bezpieczną odległość.
-Taehyung - zaczął swoją grę lekko szturchając swojego przyjaciela. Gdy zauważył, że ten się podnosi powieki kontynuował.
-Nawet nie wiem kiedy przyszedłeś z powrotem z kuchni- zaśmiał się lekko zdenerwowany, na szczęście nie aż tak, by chłopak to zauważył.
-Mam nadzieję, że nie uderzyłem cię w trakcie snu albo nie powiedziałem czegoś głupiego- uśmiechnął się szeroko drapiąc się przy tym po karku -Czasem mi się to zdarza. Przez różne koszmary i takie tam.-
Zapanowała między nimi niezręczna cisza. Tae zdawał się być nieobecny. Nic tylko gapił się w ścianę Czy to dobry znak? Wątpił.
Nie mogąc znieść dłużej tego napięcia między nimi, postanowił przerwać ciszę.
-Nie chcę cię wyganiać, ale ciotka za niedługo wróci. Ja czuję się już lepiej więc sobie poradzę. Twoi rodzice też się pewnie martwią.- nie potrafił na niego spojrzeć, więc błądził wzrokiem gdzieś po pokoju.

Wbijał wzrok w ścianę nie zbyt rozgarniając co się dzieje, możliwe, że przez to, że dopiero wstał, może przez wcześniejsze zajście, albo zachowanie Kooka. Nie był tego pewien, jednak nie miał póki co zamiaru się nad tym rozwodzić. Westchnął cicho zwilżając usta zaraz potem przybierając jeden z uśmiechów, które na codzień widniały na jego twarzy przy czym zwrócił wzrok na młodszego.
- Jasne, już się zbieram, a w razie co zawsze możesz do mnie dzwonić, gdybyś miał problemy z zasypianiem, czy coś. - przeczesał dłonią włosy w międzyczasie wstając z łóżka i przystanął przed chłopakiem mierząc go chwilę spojrzeniem, nim zapisał mu na kartce swój numer. - Może i się mylę, ale wyglądasz lepiej niż wcześniej. Odpoczywaj jeszcze. - przesunął palcami po jego włosach nie ściągając z ust uśmiechu, zaraz też schodząc na dół.

Odetchnął z ulga. Wiec to tylko sen.
Poczekał, aż chłopak zapisze numer i poszedł za nim na dół by go odprowadzić. Na pożegnanie pomachał jeszcze i posłał mu ciepły uśmiech.
Zamknąwszy drzwi usiadł na podłodze i oparł się o nie odchylając do tyłu głowę.
-Dlaczego zakochanie w niewłaściwej osobie jest tak bolesne?- Zapytał sam siebie. Nie wiedząc czemu napisał do koleżanki sms’a o tym co się stało. Potrzebował dobrej rady, a ona była właściwą osobą. W końcu jak mówiła „ma doświadczenie w te klocki”.
Minął tydzień nim wrócił do zdrowia i mógł znów pójść do szkoły. Przez cały ten czas nie miał jednak odwagi ani razu zadzwonić, czy choćby napisać do Tae. Wiedział, że chłopak będzie miał o to pretensje, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafił. Z resztą o czym miałby z nim rozmawiać. Praktycznie nic o nim nie wiedział. Kolejny powód by przestać o nim myśleć w kategoriach jego chłopaka. Tak rozważał takie opcje a raczej o nich śnił, bo wiedział, że nie mają szansy wejść w życie.
Przekroczył jednak bramę z optymistycznym nastawieniem, gdyż w końcu mógł się spotkać z przyjaciółką. Ostatni dużo ze sobą rozmawiali, więc stała mu się przez to bliższa i teraz bez oporu mógł się z nią śmiać czy nawet plotkować. Chociaż wtedy to głównie ona mu opowiadała kto z kim jest, a kto zerwał. Dowiedział, się dzięki temu, że jej kuzynka jest dziewczyną Tae. Miał nadzieję, że to nie była prawda, ale Taeyon była w 100% pewna ich związku, gdyż Hyo często z nią na takie tematy rozmawiała, ponieważ były ze sobą blisko. Nie dał jednak po sobie poznać, że ten fakt go dołuje, bo jeszcze by się skapnęła, że to z właśnie z Hyung'iem, Kookie ma problem i nie daj Boże ten by się o tym dowiedział.

Przez drogę do domu zastanawiał się nad sensem tego wszystkiego, jednak wcześniejsze spekulacje okazywały się być najbardziej zbliżone do prawdy. Spał, nie kontaktował, na pewno śniła mu się ta cała kuzyneczka Hyo, a on sam źle usłyszał. Nie, żeby coś miał do, jak się domyślał, dziewczyny chłopaka. Zasadniczo znał ją tylko z opowieści Hyo i nie wiele też obchodziła go jej osoba. Po prostu chciał, żeby Jeon był szczęśliwy, a skoro przy niej jest, to nie będzie wtryniał się tam, gdzie go nie potrzebują.
Tydzień. Równo tydzień nie odezwał się ani słowem. Nie, żeby Tae narzekał na brak zajęć, gdyż ani Hyorin, ani znajomi ze szkoły nie dawali mu spokoju, jednak w końcu, w wolnych chwilach jego myśli nawiedzał młodszy chłopak. Zastanawiał się, czy wszystko z nim dobrze, czy lepiej się czuje, mimo to, nie chciał się narzucać, przychodząc do niego, bez zaproszenia, choć nigdy nie zwracał na to uwagi.
Widząc Jeona w szkole pod koniec tygodnia, uśmiechniętego, w towarzystwie Taeyeon, zrozumiał, że wcale nie jest mu potrzebny do szczęścia, bo zdecydowanie w lepszej kondycji psychowo-ruchowej zastać go można było w obecności tej właśnie dziewczyny, niż jego. Dlatego też spuścił z tonu i bardziej skupił się na Hyo, z którą o dziwo coraz lepiej mu się rozmawiało, a widząc, że to nawet może zajść nieco dalej niż sądził na początku, zaprzestał krycia tego w szkole i pokazywał się z nią na praktycznie każdej przerwie.
Uśmiechał się, widząc, że na twarzy przyjaciela również pojawiał się uśmiech. Bo przecież tylko o to mu chodziło. Chciał pomóc mu wrócić do życia i może pośrednio, jednak mu się to udało.
Jedyną rzeczą, która go więc zastanawiała był fakt, dlaczego, gdy widzi jak ci się choćby przytulają, coś tak niesamowicie kłuło go w klatce..?

-Podwójna randka?- wywrócił oczami na propozycje dziewczyny. Jeszcze się na nim uwiesiła, błagając go, żeby zgodził się z nią pójść. Tak się proszę państwa kończy otwieranie się na ludzi. Dasz palec wezmą całą rękę. Jakby tego było mało, mieli się spotkać z tą całą Hyo i Taehyungiem. Nic nie miał do dziewczyny, bo jej nie znał. Ale jak tylko zobaczył jej podejście do przyjaciela, miał wrażenie, że jest z nim tylko dlatego, że chłopak jest najpopularniejszy w szkole. Miał nadzieję, że się mylił. Nie chciał by przyjaciel się z tego powodu załamał.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że dziewczyna wciąż go przytula. Musieli chyba wyglądać komicznie, bo ludzie przechodzący obok uśmiechali się na ich widok. Pięknie już ich biorą za parę.
^-Prooooszę Koooookie, zrób to dla mnie. Musze jej pokazać, że też umawiam się z fajnym chłopakiem. Z resztą już jej powiedziałam, że przyprowadzę mojego przystojniaka. No błagam!!!! Obiecuję, że pomogę ci z tym twoim kolegą.- mrugała szybko oczętami i na dodatek zrobiła tą przesmutną minkę na zbitego szczeniaczka. Musiał przyznać, była w tym świetna.
-Jasne- westchnął ciężko. Może i był to dobry pomysł. Tae zobaczy przynajmniej, że z nim wszystko w porządku i będzie miał pewność, że chłopak nawet nie pomyśli, że Kook może być w nim zakochany. Plan idealny. Tylko jak on zniesie jego obecność tak blisko?
Postanowił się zgodzić. Jednak postawił jej kilka warunków odnośnie zachowania i kilku granic, których nie miał zamiaru przekraczać. Przede wszystkim żadnego całowania.

- Hyo nie ma opcji. - jęknął niezadowolony mrużąc oczy, wbijając w nią spojrzenie. Nie znosił całej instytucji randek, tym bardziej tych podwójnych. Poza tym, z kim niby ta jej kuzynka chciała przyjść? Z Kookiem? To jedynie bardziej odpędzało go od zgody na ten absurdalny pomysł. A może miała już kogoś innego, a młodszy siedzi w domu ze złamanym sercem? - Jeśli chcesz, idź sama, nie przepadam za nią.
Skłamał, bo co innego miał powiedzieć? "Nie pójdę, bo boję się zobaczyć, że mój przyjaciel jest szczęśliwy u boku kogoś innego niż ja."? No, wyszedłby co najmniej na debila.
Kolejne dwie godziny dziewczyna truła mu tylko i wyłącznie o tym, że chce się z nim pokazać i udowodnić, że nie zmyślała, a przy okazji poznać wybranka kuzynki.
Miękkie serce, to zdecydowanie najgorsza z cech Taehyunga, która w końcu zadecydowała o decyzji.
Cóż, wchodząc z Hyo w ustalone przez nią i Taeyeon miejsce rozejrzał się po lokalu, a gdy dziewczyna poprowadziła go do stolika, zamarł widząc po drugiej stronie przyjaciela, wraz z kuzynką Hyo.
Wpatrywał się w młodszego z niedowierzaniem przez chwilę, jednak zdecydowanie nie chciał wyjść na zazdrosnego, czy cokolwiek takiego, dlatego posłał obojgu ciepły uśmiech po chwili zajmując miejsce obok towarzyszki.

Do momentu aż zobaczył ich w drzwiach kawiarni myślał, że to dobry pomysł. Jednak gdy tylko go zauważył do tego obejmując dziewczynę spiął się straszliwie. Taeyeon chyba to dostrzegła i powędrowała za jego spojrzeniem. Popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Teraz już wiedział, że zorientowała się kto jest obiektem jego westchnień. Uśmiechnął się tylko smutno, po czym westchnął ciężko. Następnie szybko postarał się pozbierać.
Z całych sił próbował grać swoja rolę zakochanego chłopaka. Obejmował dziewczynę i uśmiechał się do niej ciepło, ukradkiem jednak obserwował parę siedzącą na przeciwko.
Wyglądali razem cudownie, jednak miał wrażenie, że coś tu nie do końca grało. Cokolwiek by to nie było czuł się nieswojo patrząc na nich. Dodatkowo nie potrafił kompletnie zapanować nad swoim sercem. Teraz jednak nie biło czując obecność jego ukochanego przyjaciela. Czuł straszliwy ból, ponieważ wiedział, że nigdy nie będzie mógł być z nim tak blisko jak ta cała Hyorin.
Z zamyślenia wyrwało go jakieś pytanie starszej dziewczyny. Na szczęście z pomocą przyszła mu Taeyeon, która gdyby wiedziała, co jest grane w życiu nie pomyślałaby, żeby go ze sobą zabrać na to spotkanie. Będzie musiała mu to jakoś wynagrodzić.

Mimo wszystko, starał się zachowywać jak zawsze, może nawet za bardzo grał, bo nie raz pozwolił dziewczynie na pocałunek, czego zwykle nie robił w miejscach publicznych, jednak sam widok Kooka z Taeyeon przyprawiała go o lekkie mdłości.
Nie chciał być nie miły to fakt, dlatego grzecznie siedział wraz z Hyo do samego końca, a gdy ta obwieściła, że musi wracać, bez wahania wstał i żegnając się z Taeyeon wyszedł za nią szybkim krokiem. Nie miał odwagi spojrzeć na młodszego, nie po tym co odstawił z Hyo. Zdecydowanie nie.
Ta, pytała co z nim nie tak, gdyż po wyjściu z budynku od razu spochmurniał, jednak zbył ją krótkim "źle się czuję" i odwiózł dziewczynę do domu, korzystając ze świeżo odebranego prawka, potem, pod wpływem impulsu zajeżdżając pod dom przyjaciela, a widząc go po jakimś czasie idącego wolnym krokiem, wysiadł opierając się o maskę i czekał, aż ten podejdzie na tyle blisko, aby zacząć rozmowę, a gdy tak się stało podszedł do niego, stając twarzą w twarz, tym samym zatrzymując go i starając się zachować kamienną twarz zadał jedno krótkie pytanie, którego odpowiedź miała ustawić jego dalsze życie.
- Jesteś z nią?..


Miał wrażenie, że całe to spotkanie przebiegło w jakiejś dziwnej atmosferze. W każdym razie był po nim okropnie zmęczony. Odprowadził przyjaciółkę, która całą drogę go przepraszała. W sumie to była wyłącznie jego wina. To był błąd trzymać przed nią w tajemnicy fakt, że to Taehyunga darzy takim, a nie innymi uczuciem.
Gdy odstawił dziewczynę bezpiecznie do domu, odmówił na propozycje podwiezienia przez ojca przyjaciółki. Chciał, się przejść i przez chwile zapomnieć o tym co działo się godzinę temu. Znając życie będzie się zadręczał, skulony pod kołdrą.
Chciał się cieszyć szczęściem przyjaciela, ale póki co nie potrafił. Może to przyjdzie z czasem.
Po jakiejś godzinie dotarł do domu, a na jego drodze stanął Taehyung. Ten to naprawdę miał wyczucie.
Zupełnie zaskoczyło go pytanie przyjaciela. Co miał mu odpowiedzieć? „Nie hyung, tylko grałem, żeby kuzynka mojej koleżanki dała jej spokój i chciałem spędzić z tobą trochę czasu, nawet w tak dziwnej formie bo cię kocham!!” Nie mógł tego zrobić. To już w ogóle zniszczyłoby ich relacje. Nie chciał go też okłamywać. Być może los podsuwał mu sytuacje, dzięki której powoli będzie mógł uwolnić się od uczuć jakimi darzył chłopaka.
-Tak- odpowiedział szybko starając się brzmieć jak najpewniej. Nie mógł jedynie spojrzeć mu w oczy, dlatego starał się unikać wzroku hyunga w jak najmniej ostentacyjny sposób.

- Mhym. - odmruknął nie spuszczając z niego wzroku jednak widząc, że ten skrupulatnie  unika jego wzroku uniósł kącik ust w nieco kpiącym uśmiechu unosząc przy tym jego podbródek tak, aby móc zaczepić wzrok w jego tęczówkach. - Powtórz to teraz, bo chyba niedosłyszałem. - rzucił pewnie, choć sam nie wiedział skąd niby tyle jej nabrał przez tą chwilę oczekiwania na młodszego. Może to przez to, że chciał aby okazało się to nieprawdą, bo przy chłopaku czuł się nieco dziwnie, jednak mimo zaistniałej sytuacji cieszył się, że jest z nim teraz sam na sam.
Śmieszne mrowienie w palcach, spokojny i miarowy, jednak nieco przyspieszony oddech i zdecydowanie szybciej bijące serce.
Pierwszy raz czuł to wszystko w jednym momencie, choć właściwie wiele razu uważał, że był zakochany, nigdy nie towarzyszyły temu takie reakcje jak teraz.
Zaraz, zaraz... Zakochany?
Nie miał pojęcia, czy to odpowiednie słowo, jednak nie znajdował innego racjonalnego wyjaśnienia przyczyn swojego zachowania względem Junga.

Zamarł, gdy chłopak chwycił go za brodę i przybliżył do niego swoją twarz.
Znów mu to robił. Mieszał mu w głowie i jeszcze przyprawiał o palpitacje serca. Za każdym razem kiedy udawało mu się już wszystko poukładać i pozbierać swoje obolałe serce ten znów rozrywał je na milion kawałów.
Jego przyspieszony oddech zlewał się z oddechem chłopaka. Tak bardzo nie chciał patrzeć też w te ogromne, przepiękne, czarne oczy. Nie w takiej sytuacji. W innej chętnie by się w nie zagłębił, a nawet utonął. Miał jednak wrażenie, że teraz prześwietlają go na wylot i chłopak o wszystkim wie.
Już miał powtórzyć swoją odpowiedź, ale nie potrafił. Przez to, że tak bardzo go kochał nie potrafił skłamać mu prosto w twarz. Nienawidził się za tę słabość. Zacisnął oczy, przy czym poleciały z nich pojedyncze łzy.
-Nie- podniósł głos po czym strącił jego dłoń następnie odpychając od siebie chłopaka.
-Nie jestem z nią. Zadowolony!?- Nawet nie zorientował się, że krzyczał. Po raz pierwszy w życiu krzyczał na swojego hyunga. Później będzie tego żałował i przepraszał, jeśli będzie miał kogo przepraszać.
Minął Tae i pobiegł w stronę drzwi, starając nie doprowadzić do wypłynięcia kolejnych łez. Jednak jak na złość nie potrafił włożyć klucza do drzwi. Cholerne dłonie, tak bardzo był teraz roztrzęsiony.

Odepchnięty na bok poczuł, tak jakby...ulgę? Z jednej strony cieszył się, że jednak jego obawy się nie potwierdziły, z drugiej nie rozumiał co w tej chwili jego serce próbowało mu przekazać waląc jak szalone i był też na siebie zły, że doprowadził do tego, że z tych niewinnych oczu popłynęły łzy.
Nie wiedział w zasadzie co robi, nie wiedział i nie rozumiał, jednak czuł, że to właśnie chciał i powinien zrobić. Słowa chłopaka na tyle go zaskoczyły, co i ucieszyły, że wszystko robił tak jakby z automatu. Odwrócił się, nie myśląc nawet nad tym, czy powinien czy nie. Podszedł do młodszego szybkim krokiem po czym odwrócił go do siebie przodem ponownie zaczepiając spojrzenie w jego oczach, a dłonią podparł się koło jego głowy.
Nie biorąc pod uwagę nic, nawet tego, że sam ma dziewczynę, że stoją pod domem młodszego, pod który w każdym momencie moze podjechać jego ciotka czy jej dzieci, że ktokolwiek mógłby ich zobaczyć, zwyczajnie olał to wszystko drugi raz podczas tego krótkiego czasu, w którym zaczął starać się mu pomóc, pocałował go.
Nie był w stanie określić dlaczego to zrobił, jednak chciał, aby ta chwila trwała w nieskończoność.
Miękkość ust Jeona jakoś tak wypierała mu z głowy wszystkie przeciw temu, co robił. Tym razem nie myślał nawet nad tym, żeby zwyczajnie odejść. Widok Kook'a z tą dziewczyną utwierdził go w przekonaniu, że wcale nie kocha Hyo, a przyjaciela i nie chce widzieć go z nikim innym.
Mimo wszystko, wiedział, że będzie musiał uszanować jego decyzję, jeżeli wybierze on kogoś innego. To zrozumiałe, jednak teraz za cholerę nie chciał się tym zadręczać.
Ułożył dłoń na policzku Kook'a nie zważając na jego reakcje odsuwając się przy tym lekko, po to żeby jedynie poznać jego reakcję, na gest, który bądź co bądź, kosztował go praktycznie całe pokłady jego odwagi.

Nie obrócił się nawet by sprawdzić czy chłopak wciąż tam stoi. W głębi serca miał nadzieję, że sobie poszedł.
Nagle poczuł jak go odwraca i przypiera do drzwi. Chciał uniknąć teraz jego wzroku, chciał uniknąć pytań, dotyku. Po prostu chciał w tej chwili być sam, a już na pewno nie z nim.
Wtedy stało się coś tak nie oczekiwanego, a zarazem tak przez niego pożądanego. Chłonął z tej chwili ile się dało, jakby nigdy już miało się to nie powtórzyć. Nieomal się nie rozpłynął pod wpływem dotyku tych miękkich warg Tae. Nogi miał w tej chwili jak z waty. Mimo to chciał, żeby ta chwila trwała wieczność.
Jednak gdy chłopak się odsunął, odzyskał trzeźwe myślenie. Nie miał pojęcia skąd odezwała się w nim ta złość, stanowczość, pewność siebie czy jakkolwiek to nazwać. Nie wiedział, ponieważ wszystkie uczucia jakich doświadczył w ostatnim czasie tworzyły w nim mieszankę wybuchową, która właśnie w tej chwili znalazła ujście.
Strącił z policzka rękę przyjaciela i zaczął uderzać go pięściami po klatce piersiowej. Na pewno nie robił tego tak mocno jak chciał. Nie należał do silnych osób w dodatku był teraz strasznie roztrzęsiony. Każde kolejne uderzenie traciło więc na sile. Powodem tego był między innymi histeryczny wręcz płacz, który uwalniał z niego po kolei wszystkie emocje. Od radości po strach, ból, przez smutek, gniew i ostatecznie niepewność. To wszystko nim teraz targało.
-Dlaczego!?- krzyczał przez łzy, a ciosy traciły na sile. -Dlaczego mi to robisz?! Dlaczego bawisz się moimi uczuciami. Jak tak możesz?!- Zatrzymał dłonie na jego ramionach, a głowę oparł o klatkę piersiową chłopaka. Wciąż płakał, lecz teraz już mówił szeptem. -To boli. Tak potwornie boli-
Przecież on miał dziewczynę. Jeszcze niedawno na jego oczach obdarzał ją pocałunkami. Więc jak śmiał teraz pocałować jego, w dodatku z taką czułością i delikatnością.
Miał mętlik w głowie. Powinien się cieszyć z takiego obrotu sytuacji? Nawet jeśli, nie potrafił. To wszytko go potwornie przerażało.

Przygryzł wargę, wzroku w dalszym ciągu nie spuszczając z młodszego, a jedynie czekał, aż wyrzuci z siebie to, co go gryzło. Doskonale wiedział, że tak się stanie i świetnie rozumiał jego zachowanie. W końcu, nie na co dzień przeżywa się takie rzeczy.
Gdy uderzenia, jeśli tak mógł to nazwać, ustały zwyczajnie objął go, przytulając tym samym, a nie chcąc trzymać go w niepewności zniżył nieco głos opierając brodę o głowę młodszego.
- Kookie, wierz mi, nie chciałem tego, to znaczy... Nie wiedziałem, że tak to wyjdzie. Sam nie wiem czemu, jednak wtedy w piątek, nie zrobiłem tego dla zabawy, tego jestem pewien. - umilkł na chwilę przełykając przy tym ślinę i zamknął oczy biorąc przy tym głęboki wdech. Słowa zasadniczo same sączyły mu się z ust, nie do końca panował nad tym co mówił, jednak był pewien, że wszystko to płynęło z niego, ze środka, co i przez to musiało być prawdą. - Wtedy... Nie wiem, czy o tym wiedziałeś, jednak przez te kilka słów, wypowiedzianych przez sen, czy cholera wie co, zburzyłeś we mnie coś, co budowałem dobre kilka lat. - Ostatecznie odsunął się od niego delikatnie i uniósł na powrót jego podbródek ścierając przy tym łzy z policzków chłopaka. - Kookie, nie wiem jak i nie wiem dlaczego, ale nie jesteś mi obojętny, jak i nie traktuję cię już tylko jak przyjaciela. I za to też cię przepraszam. - nieco smutny, jednak pewny uśmiech delikatnie wykrzywił usta Tae, a sam po dłuższej chwili puścił przyjaciela, odsuwając się gdzieś na odległość pół kroku od niego.

Słuchał uważnie chłopaka. jednak nie podniósł wzroku, aż do momentu, w którym Tae ujął w dłonie jego twarz. Czuł jakby jego serce miało zaraz wyrwać się z piersi, gdy napotkał jego oczy.
Zdziwił się w momencie, gdy powiedział, że słyszał jego wyznanie. A więc to jednak nie był sen? Czyli chłopak doskonale wiedział o jego uczuciach? Wiedział jak na niego działa? Wiedział, że go kocha, ale czy on też kochał jego?
Bardzo chciał uwierzyć w jego słowa. Po części tak było. Ale skoro jednak nie był mu obojętny to dlaczego, wciąż spotykał się ze swoją dziewczyną? Czy po części właśnie ją zdradził? I dlaczego on też czuł się jakby był zdradzony?
Za dużo pytań zrodziło się w jego głowie, a na większość nie znał odpowiedzi.
-Bardzo chciałbym wierzyć w twoje słowa- Jego głos jeszcze się łamał, ale nie pozwolił, żeby mu to przeszkodziło w tym co miał dopowiedzenia. Spuścił jedynie wzrok, by spojrzenie chłopaka go nie rozpraszało. Naprawdę zmienił się przez ostatnie dwa tygodnie. W środku jednak, nadal był tym samym małym chłopcem, który tak bardzo bał się zostać zranionym, oraz bólu jaki się z tym wiązał.
-Ale nie mogę, nie potrafię tak po prostu.- Urwał po czym zapytał już całkiem poważnie - A co z Hyorin? Kim jest dla ciebie? I kim dla ciebie w takim układzie jestem ja skoro już nie tylko przyjacielem?- Wbił pytający wzrok w chłopka. Bał się tej odpowiedzi tak bardzo, że zaczął się trząść. Jednak to od niej zależało, co będzie dalej między nimi.
Chciał by Tae był teraz blisko, by go przytulił, jednak ten się odsunął. Może i lepiej. Inaczej mógłby za szybko poddać się uczuciom, a tak przynajmniej mógł je utrzymać na wodzy. Jakoś...

- Nie wiem młody, naprawdę, chciałbym móc powiedzieć, że jesteś najważniejszy, jednak wiem, że to zrujnuje i twój i mój dotychczasowy świat. - westchnął ciężko wsuwając przy tym dłonie w kieszenie spodni i odwróciwszy głowę wbił wzrok gdzieś w przestrzeń.
Co prawda, zależało mu na nim, może nawet bardziej niż powinno, jednak czy dla własnego szczęścia chciał niszczyć wszystko, co wokół siebie stworzył?
-Wiem, że zabrzmi to co najmniej szczeniacko, ale Hyo jest tylko przykrywką, a zrozumiałem to dopiero widząc cię z tą dziewczyną. Coś we mnie zwyczajnie pękło i dokładnie to samo coś kazało mi tu przyjechać.. Kookie wiem, że to nie jest łatwe i nie wymagam od ciebie zupełnie niczego. Jeśli chcesz zwyczajnie usunę się z twojego życia, raz na zawsze dając o sobie zapomnieć, bo w gruncie rzeczy chodzi mi tu o twoje szczęście, nie swoje. - jakoś mimowolnie wzrok na powrót skierował się na młodszego chłopaka, a Tae sam postąpił ujmując jego dłonie w swoje. Nie chciał go krzywdzić, ta na pewno, ale sam nie był pewien, czy da radę, tak po prostu odejść, gdyby taka była decyzja przyjaciela.
Gdzieś tam skrycie jednak pragnął, żeby nic takiego, nie musiało mieć miejsca..

Był ważny dla chłopaka, to było teraz najważniejsze. Wiedział co Tae czuje, przede wszystkim zagubienie i strach. Sam tego doświadczył ostatnimi czasy, ale czy to oznaczało, że on też darzy go silnym uczuciem? Czy to znaczyło, że też go kocha?
Nie chciał by ten zniknął z jego życia. Nie kiedy wiedział, że nie jest mu obojętny. Nie byłby w stanie budzić się każdego ranka wiedząc, że już nigdy go nie zobaczy. Tylko dzięki jego obecność, czy świadomości, że jest gdzieś w pobliżu, tak na prawdę potrafił przez te 8 lat jako tako funkcjonować.
Jednak co miał mu teraz powiedzieć?
-Nie chcę, żebyś zniknął. To by zbyt bolało, a ja boję się ciebie stracić.-
Podniósł wzrok i jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem chłopaka. Widział w nich niepewność i strach. To upewniło go w tym, że chciał mieć go przy sobie. Jako przyjaciela, jako chłopaka, jako kogokolwiek, byle by tylko był blisko. Nie miał pojęcia jak chłopak na to zareaguje, ale jego bliskość dodawała mu odwagi i był gotowy wyznać mu swoje uczucia twarzą w twarz.
-Ja…- serce waliło mu jak szalone. Ścisnął mocniej jego dłonie.
-Hyung ja..- nie dane było mu jednak tego powiedzieć, gdyż na podjazd wjechała jego ciotka.
W momencie, gdy wysiadła z samochodu odsunęli się trochę od siebie. Kobieta widząc Tae była lekko zdziwiona, ale wiedziała, że to jedyny znajomy Kooka, który go nie opuścił po tragedii. Ostatnimi czasy martwiła się o siostrzeńca więc, zaproponowała chłopakowi wejście na herbatkę.
-My właśnie wychodziliśmy- wypalił nagle i ruszył w stronę samochodu Taehyunga. Dziękował Bogu, że drzwi były otwarte. Wsiadł do środka i czekał na ruch starszego chłopaka. Był już tak blisko powiedzenia mu co czuje i mu przerwano w taki sposób. Może to znak, że jeszcze nie czas by mu to powiedzieć.

Nie spuszczał z niego wzroku samemu odczuwając narastający stres, a wlepiający od niego wzrok chłopaka jedynie potęgował to uczucie, jednak nie rozumiał właściwie dlaczego tak reaguje.
Gdy ciotka chłopaka podjechała wszystkie te emocje opadły wywołując na jego twarzy lekki uśmiech. Przywitał kobietę, chcąc już się odezwać na jej pytanie, jednak młodszego go ubiegł, przez co jedynie skinął głową otwierając jeszcze przed kobietą drzwi, zaraz odwracając się w stronę auta i westchnął ciężko wsiadając na swoje miejsce.
Nie chcąc póki co wracać do rozmowy odpalił zaraz ruszając z miejsca, a nie wiedząc do końca co powinien zrobić zajechał pod swój dom odwracając się do niego dopiero wtedy, jednak póki co nie do końca wiedział jak ma zacząć tą rozmowę, dlatego zdobył się na krótkie "Kookie"..

Z każdym kolejnym przejechanym kilometrem zaczynał się coraz bardziej stresować, a panująca między nimi cisza, wcale mu nie pomagała. Przez głowę przelatywały mu setki myśli i pytań.
Dokąd oni w ogóle jechali? Wiedział jedynie, że teraz przyznanie się otwarcie do swoich uczuć nie będzie takie proste, gdyż cała adrenalina i pewność siebie gdzieś zniknęły.
Zdziwił się kiedy zajechali pod dom chłopaka. Siedzieli tak chwilę lecz, gdy starszy chłopak w końcu się odezwał nie wiedzieć dlaczego postanowił mu przerwać. Z czego to mogło wynikać? Być może bał się co usłyszy od chłopaka, albo że starszy będzie chciał go spławić.
-Chciałbym z tobą porozmawiać- Powiedział jak na siebie bardzo poważnym tonem. Nie podnosił jednak wzroku na hyunga, czując, że ten się w niego wpatruje.
-Najlepiej w miejscu, gdzie nikt nam nie przeszkodzi- dodał po chwili szeptem.
Nie miał pojęcia dokąd to zmierza, jednak chciałby mieć te rozmowę jak najszybciej za sobą. W te chwili nie obchodziło co będzie potem. Coś mu mówiło, że albo w końcu będzie szczęśliwy, albo już na zawsze pogrąży się w smutku i cierpieniu.

Słysząc słowa chłopaka nieco się spiął. Cóż, poważne rozmowy nigdy nie były jego mocną stroną, tym bardziej, jeśli odbywały się sam na sam, a wiedział, że i teraz będzie to nieuniknione. Sam jednak dopuścił do tej sytuacji, pozwalając emocjom wziąć górę nad rozsądkiem.
Mógł przecież zostać z Hyo, nie komplikować życia ani sobie, ani jemu, jednak nie. Jemu zachciało się zdradzić przyjacielowi mniej więcej wszystko, co w ostatnim czasie w nim siedziało. Być może nie powinien. Jednak nie wiedział ani tego, ani tego czy jest gotowy na tak diametralne zmiany.
Wiedząc, że w jego domu za moment, jeśli już nie ma w nim starszych, postanowił podjechać w bardziej ustronne miejsce, na które wybrał starą wieżę widokową, którą niegdyś odwiedzali razem. Nie był pewien, czy dobrze zrobił, jednak na pewno nikt tu im nie przeszkodzi choćby i jutro, gdyż niewiele osób wiedziało o istnieniu tego miejsca, a raczej ci co wiedzieli nie zapuszczali się tu wieczorami.
Wysiadł z auta, czekając chwilę na Jeona, a gdy i ten opuścił pojazd ruszył po metalowych schodach w końcu przystając przy barierkach u szczytu wbijając przy tym wzrok w krajobraz malujący się przed nim.

Znowu jechali, i znowu w tej przerażającej ciszy. Miejsce, do którego zabrał go Tae przywoływało wile wspomnień. To tutaj zawsze udawali się, gdy mieli problemy, czy spotykały ich przeciwności losu. Ostatni raz był tutaj dzień po pożarze. To właśnie tu podjął decyzje o odcięciu się o rzeczywistości i od przyjaciela. Czyżby los chciał mu podpowiedzieć, że to klucz do jego normalnego życia, takiego jakie miał przed tragicznymi wydarzeniami? A może czas po prostu rozpocząć nowy rozdział w życiu, nie myśleć o przeszłości tylko zacząć iść w przyszłość?
Widząc, że starszy chłopak czeka na jego ruch, wyszedł z samochodu. Następnie wszedł za nim na górę, jednak w wejściu zatrzymał się na chwilę z lekkim zawahaniem. Widząc, że chłopak stanął przy barierkach dołączył do niego.
Stali tak, nie odezwawszy się ani słowem, jakieś piętnaście minut, może dłużej. Stracił już rachubę.
Coraz bardziej się denerwował nie wiedząc jak rozpocząć rozmowę. Nie, wiedział. Wiedział co ma powiedzieć, jednak bał się jak dalej się ona potoczy.
Zebrał ostatnie resztki odwagi jakie w sobie miał, zacisnął ręce mocniej na barierkach.
-Hyung ja…- Miał wrażenie, że jego serce zaraz eksploduje od natłoku emocji. Przymknął oczy i nie otwierał ich czekając na reakcje chłopaka
-Ja, cię kocham!-

Słysząc pierwsze słowa chłopaka sam przymknął oczy zwieszając przy tym głowę. Spodziewał się usłyszeć jak ten wyzywa go od najgorszych, że nie chce go znać, jednak sam nie wiedział co tak na prawdę było powodem takich, a nie innych myśli. Dlatego też nieco go zamurowało, słysząc te same słowa, które wtedy wypowiedział, zdawać by się mogło, przez sen. Nie podnosił na niego wzroku, prawdę mówiąc, przez pierwsze kilka chwil w ogóle się nie ruszał. Może przez strach? Może przez niepewność?
Fakt, nie miał jakiegokolwiek doświadczenia w tego typu rozmowach, zwykle wystarczyło zaproszenie na imprezę, aby laska była jego.
Właśnie...
Jeon był zdecydowanie inny, był mu bliski i ważny, dlatego ciężko było mu wypowiedzieć choćby jedno słowo w obecnej sytuacji.
Cała ta pewność siebie, charyzma czy nawet poczucie humoru ulatywały z niego w każdej trudniejszej sytuacji, a póki co, tą mógł uznać za najgorszą.
Wiedział, że dla chłopaka nie było to łatwe, przyznać się do tego przed nim, tym bardziej, że zwykle większość ludzi załamuję się już na pierwszym kroku, bo przecież najważniejszą rzeczą było przyznanie się do swoich uczuć przed samym sobą.
Kolejna wartość, którą Kook miał, a niewielu, w tym również i Tae, mogli się poszczycić.
Gdy zebrał się w końcu w sobie i przeniósł wzrok na przyjaciela kolejny raz coś w nim pękło. Kolejna granica, którą nawet nie wiedzieć kiedy stworzył, zatarła się.
Dlaczego dotychczas nie zauważał jego urody? Dlaczego nigdy wcześniej nie spojrzał na niego, pod tym właśnie, innym kątem? Tego nie wiedział, jednak właśnie w tej chwili dostrzegł, jak bardzo głupi był tworząc te wszystkie sztuczne bariery między nimi..
Mimo wszystko, jedyne na co obecnie mógł się zdobyć to przygarnięcie młodszego do siebie, obejmując przy tym ramionami.
Nie potrafił, zupełnie tak, jakby od dziecka był niemową, nie umiał wykrzesać z siebie choćby jednego, krótkiego zdania, które tak bardzo ujrzeć światło dzienne. Cóż, mimo, że serce z całej siły próbowało, Tae należał raczej do osób bardziej myślących, niż tych kierujących się emocjami.

Chłopak nic nie odpowiadał. Dlaczego? Czyżby to był koniec ich znajomości? Nie potrafił teraz spojrzeć na chłopaka. Za bardzo bał się jego reakcji. Gdy prze dłuższą chwilę Tae milczał stracił wszelką nadzieję na cokolwiek. Wtedy to chłopak go objął. Miał wrażenie, że gdyby tego nie zrobił, upadłby na ziemię. Wszelkie siły go opuściły i cały drżał. Tak wiele kosztowało go to wyznanie. Tak bardzo również pragnął usłyszeć od chłopaka te dwa ważne słowa, jednak on nadal milczał. Wtulił się w niego, chcąc nacieszyć się jego bliskością i ciepłem. Mógłby pozostać już na zawsze. Gdyby był w stanie, pewnie by się rozpłakał, jednak miał wrażenie, że nie ma już czym.
-Ja.. - zaczął w końcu niepewnie. -To są tylko i wyłącznie moje. Nie musisz czuć się zobowiązany je odwzajemniać. Ja…. Ja sobie jakoś poradzę, usunę się w cień jeśli trzeba. Jeśli nie będziesz chciał mnie znać…Czy jeśli potrzebujesz czasu.. Ja…. Ja zrozumiem. Tylko błagam… Błagam powiedz coś. Cokolwiek- Jednak znalazły się w jakieś resztki łez, ponieważ jedna właśnie samotnie spłynęła po jego policzku. Nie ma się co dziwić, ponieważ wypowiedzenie tych słów było zdecydowanie najtrudniejszym krokiem w jego życiu i wiele go to kosztowało. Głos mu się straszliwie łamał. Jednak wolał usłyszeć najgorszą prawdę niż trwać w tej niepewności. To drugie zdecydowanie bardziej bolało. Nie miał pojęcia na czym tak na prawdę stoi.

Zagryzł wargę czując jak ten się w niego wtula. Czuł jak ciało młodszego drży. Zdecydowanie dużo musiało go kosztować to wszystko i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, jednak sam również wiedział, że od jego decyzji zależy dalszy los ich relacji. Chciał i owszem, aby wszystko było jak dawniej. Żeby Jungkook znów się uśmiechał, by był szczęśliwy, ale z ostatnich dni mógł śmiało wywnioskować, że tak naprawdę tylko namieszał w jego życiu.
Jednak było coś co odwodziło go od myśli powrotu do tamtych czasów.
A tym czymś okazało się uczucie do przyjaciela.
Nie wiedział tak naprawdę co nim kierowało, jednak słowa chłopaka działały w jakiś magiczny sposób na jego wnętrze. Nigdy nawet by nie pomyślał o tym co chciał zrobić, jednak przez tego właśnie dzieciaka poczuł coś, czego nie czuł od dawna.
- Wiesz... To nie jest wcale takie łatwe.. - mruknął po dłuższej chwili zwalniając nieco uścisk, a tym samym odsuwając się nieco. Spojrzał na twarz Jeona mierząc, zdawałoby się, każdy jej milimetr, w końcu układając dłoń na jednym z jego policzków. - Jednak myślę, że nie wytrzymam bez ciebie ani chwili i chyba - zwilżył usta spuszczając przy tym głowę, na powrót spoglądając na niego już z lekkim uśmiechem. - Też cie kocham..

Nie podobało mu się to co mówił chłopak. Wszystko wskazywało na najgorsze. Dlatego tak bardzo zdziwił się na ostateczne słowa Tae. Kochał go. Jednak go kochał. Czy to sen?
Ujął dłoń chłopaka i wtulił się w nią przymykają oczy.Była tak przyjemnie ciepła. Bardzo uwielbiał jego dotyk. Przyprawiał go o tak przyjemne dreszcze, że można było się od tego uzależnić.
Zerknął na chłopaka widząc, że jego kąciki ust są uniesione, obdarzył go najpiękniejszym na świecie uśmiechem. Mógłby teraz płakać ze szczęścia, ale nie chciał wyjść przed Tae na totalną beksę. Jednak mógł w końcu powiedzieć, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. A jego serce? Nigdy nie biło tak szybko, w tak radosnym rytmie.
Nie żałował, że te kilka lat temu zamknął się na wszystkich, bo teraz był tu gdzie jest, z osobą, którą kocha. Jednak nie chciał do tego wracać. Być może chłopak nie raz go zrani, ale dadzą sobie z tym radę Na pewno nie zamknie się znów w sobie. Nie, kiedy posmakował miłości. Nie chciał już nigdy więcej czuć się samotny.

Pierwszy raz już od długiego czasu w końcu widział jego uśmiech. Wywołany na dodatek z jego powodu. Do tego cały czas zmierzał, jednak mimo tego, że starał się zadbać o szczęście młodszego, sam nie wyszedł z tego bez zmiany.
Stojąc tak na tej nieszczęsnej wieży, praktycznie rzecz biorąc w nocy, bez cieplejszego ubrania, jednak nie odczuwał nawet chłodu panującego teraz wokoło.
Może przez bliskość drugiego chłopaka, może przez kumulacje tych wszystkich uczuć na raz, a odczuwał ich teraz naprawdę ogrom, a może ze względu na to, że udało mu się w końcu dopiąć swego. W końcu przecież był szczęśliwy.
Jednak zdawał sobie sprawę, że to dopiero początek całej serii zdarzeń, która teraz go czeka. Póki co, nie chcąc się tym mordować, odpędził od siebie te myśli skupiając się na obecnej chwili.
- Teraz już mogę to zrobić, bez obawy, że mnie odrzucisz, co? - uśmiechnął się, tym razem tak, jak zwykle, ciepło, jednak było i w tym coś, czego chyba nikt wcześniej nie uświadczył. No, przynajmniej nie od niego.
Chwilę może jeszcze się wahał, w zasadzie sam nie wiedział czemu, skoro wcześniej, przychodziło mu to z łatwością. Teraz sytuacja zmieniła nieco bieg i był na zdecydowanie lepszej pozycji, jednak bardziej obawiał się teraz, niż za dwoma poprzednimi razami.
Może przez to, że wtedy działał spontanicznie, bez zastanowienia, a teraz, jakby nie spojrzeć stał tak już jakiś czas z chłopakiem, który wywrócił jego świat do góry nogami, jednak teraz wiedział co czuje i co czuje on sam.
Schylił się nieco, tym razem mniej pewnie muskając usta chłopaka. Zupełnie tak, jak gdyby był to jego pierwszy raz, choć, jakby nie spojrzeć, można było pod to to podciągnąć. W końcu, pierwszy raz czuł się szczęśliwy i pewien, że dobrze zrobił.



<<<<<<<<<<<< Kolejne tego typu ficki już w drodze :*