Strony

poniedziałek, 12 października 2015

Prolog. Homeless child looking for a home. [ZAWIESZONE]

Oto zapraszam Was na prolog :> Komentujcie :3 Krótki bo krótki. Ważne, że jest i coś już wnosi do fabuły. Następne rozdziały będą pisane randomowo (z perspektywy danej osoby, w pierwszej osobie), a prolog jest opowiedzeniem o relacjach panujących między chłopakami. :3


Paringi ~ 
  1. Luhan & Tao
  2. Baekhyun & Chanyeol






Ciepły, letni dzień.

Spacerując po ulicach miasta można dostrzec szczęśliwych ludzi wychodzących ze sklepów, a gdy przedostaniemy się przez miejski zgiełk do spokojniejszych obrzeży, w których skład wchodzą parki i łąki, możemy ujrzeć bawiące się dzieci. Zakochani spędzają wolne chwile tylko we dwoje u brzegu rzeki Pukhan-Gang, a szczęśliwe rodziny odpoczywają od zmartwień i trosk w cieniu pobliskich drzew i rozkoszują się wolnym od pracy dniem.

Niedziela.

Dzień tygodnia, który wszyscy mogą spędzić wspólnie na zabawach czy obiedzie. Dzień wolny od pracy, szkoły i wszelkich innych codziennych obowiązków, których większość ludzi ma w nadmiarze. Każda chwila, w której mogą odetchnąć jest niezwykle ważna, dlatego wszyscy tak bardzo cieszą się na ten jeden w tygodniu, wyjątkowy dzień.

Podobnie było z rodziną Exo Planet, której członkowie w żadnym stopniu nie są ze sobą spokrewnieni. Każdy z siódemki młodych chłopców wylegiwał się do czternastej w łóżku, niektórzy ciesząc bliskością drugiej osoby, inni samotnie pochrapywali słodko. Mogli pozwolić sobie na taki relaks, w końcu, nigdzie im się dziś nie śpieszyło...


*-*-*-*-*-*


- Dzień dobry, słoneczko. - melodyjny głos Luhan'a wybudził młodszego chłopaka z iście pięknego snu. Leniwie otworzył on oczy i napotykając spojrzeniem swoją uśmiechniętą księżniczkę sam poczuł, jak na jego usta wpływa uśmiech.
- Dzień dobry. - mruknął cicho nie odrywając wzroku od brązowych tęczówek swojego ukochanego.
- Dobrze Ci się spało? - kojąca barwa głosu Han'a doprowadzała ciało i umysł Tao do stanu podobnego do euforii. Zawsze, gdy go słyszał, jego serce wypełniało się słodyczą, cała złość zawsze ulatywała, a jedyne emocje, które wtedy odczuwał nazywały się szczęściem i miłością.
- Wspaniale. - szepnął układając dłoń na policzku starszego. - Reszta śpi? - zapytał gładząc skórę kciukiem.
- Yhym. - Lu nachylił się nad młodszym składając na jego ustach czuły pocałunek, będący ich codziennym porannym 'rytuałem'. Tao oblizał się czując na wargach smak ust chłopaka i powoli podniósł się do siadu.
- Zjemy coś? - starszy w odpowiedzi jedynie skinął głową i wstał idąc w ślad za Pandą. Za każdym razem po ich wspólnych nocach nie mógł się nadziwić w jak świetnej kondycji umysłowo-ruchowej był młodszy. Żył zupełnie tak, jak gdyby nic między nimi nie zaszło, a trzeba przyznać, że Lu się nie hamował, z resztą, na życzenie Zi. On sam często następnego dnia był leniwy i lekko sfrustrowany, a maknae zawsze pokazywał się w świetnej kondycji. Nie było dnia, żeby nie przeszedł obok kogoś i nie uśmiechnął się, czy też był nie miły dla kogokolwiek. Mimo trudnego okresu, który panował teraz w jego życiu, licealista zawsze dobrze sobie radził i był dla wszystkich wsparciem. Nawet dla swoich Hyungów.
- Tao... - zaczął niepewnie obserwując jak chłopak się ubiera.
- Huh?
- Wszystko ok? Nie Cię nie boli, nie masz zawrotów głowy, ani ... - młodszy chłopak podszedł do Han'a obdarzając go najpiękniejszym uśmiechem na jaki tylko było go stać i delikatnie połączył ich usta w pocałunku.
- Zawsze się martwisz. - pokiwał głową z dezaprobatą. - A zupełnie niepotrzebnie. Przecież wiesz, że jestem stworzony do takich akcji. - mruknął cicho zapinając rozporek. - No, chodźmy na dół. - młodszy przecisnął się w drzwiach obok starszego i z uśmiechem na ustach zszedł do salonu.


*********


Słońce wpadało przez okno do pokoju, rozświetlając pomieszczenie swoimi popołudniowymi promieniami. Młodszy, jak zwykle obudził się szybciej. Nikt w dormie, nawet on sam nie wiedział czemu  uwielbiał patrzeć jak ktoś śpi. W szczególności jego chłopak - Baekhyun.
Wydawał się wtedy taki bezbronny, a wyraz jego twarzy wyrażał spokój i błogość, co zupełnie nie zgadzało się z tym, co przeżył w swoim dotychczasowym życiu.
Yeol obserwował pogrążoną w śnie twarz starszego, ciesząc się własnym szczęściem. Chciał, aby Byun czuł się kochany i nie myślał wciąż o przytłaczającej go codzienność i przeszłości, która nie dawała o sobie zapomnieć.
Poczuł, że zaczyna się budzić,  a co za tym szło starszy już wracał do żywych. Jego zaspane spojrzenie spotkało się z przyjemnym, ciepłym wzrokiem Park'a.
- Dobrze ci się spało? - zapytał starszy uśmiechając się lekko. Hyun nie odpowiedział mu od razu, tylko przysunął się do niego i wtulił w jego klatkę piersiową. Chłopak kochał, gdy starszy tak robił. Było to naprawdę urocze, gdy po przebudzeniu się, mocno go przytulał i leżeli tak jeszcze trochę, ciesząc się wzajemnie swoim ciepłem i obecnością drugiej, ukochanej osoby.
- Bardzo dobrze, a tobie? - wyszeptał wreszcie Baek wtulony wciąż w klatkę młodszego.
- Z tobą zawsze mi się dobrze śpi. - uśmiech wpłynął na usta obu chłopaków, po czym zbliżyli się do siebie składając na swoich ustach delikatny pocałunek.
Baek z uśmiechem odsunął się od Chan'a i przyglądał mu się przez chwilę, zdając sobie sprawę, że poznanie go było dla niego najlepszą rzeczą, jaka powstała dla niego na świecie.
- Tao chyba rządzi się w kuchni. - półszept wypłynął z ust Yeol'a.
- Skąd wiesz, że to Tao? - zapytał starszy po chwili nasłuchiwania. W momencie jakieś ciężkie naczynie spadło na ziemię robiąc nie mały hałas w całym dormie.
- Stąd. - Chanyeol się zaśmiał i łapiąc swój ukochany szlafrok w misie podszedł do drzwi, jednak nim wyszedł z pokoju ubrał odzienie i spojrzał na starszego chłopaka. - Nie wstajesz?
- Wstaję. - mimo słów wypowiedzianych przez chłopaka, jego ciało wcale nie było skore do podniesienia się z wygodnego łóżka i wyjścia na chłodny korytarz. Mimo lata i 32 stopni panujących na zewnątrz na każdym korytarzu w ich mieszkaniu było zimno, a wszystko za sprawą braku okien w tych pomieszczeniach, przez które dostawały by się promienie słoneczne. - Ale za chwilkę. - mruknął jeszcze zanim naciągnął sobie poduszkę na twarz.
Rozbawiony Chanyeol pokręcił głową i wyszedł sprawdzić, czy Tao przypadkiem kogoś nie zabił, próbując przygotować śniadanie.


*********


- Nie zgadzam się na to. - starszy założył ręce na pierś w geście protestu.
Nie podobał mu się pomysł jego współlokatora. Nie chciał zamieniać się pokojem z nikim. W szczególności z Luhan'em, który i tak rzadko bywa w swoim pokoju. Jako jedyny, Kris chciał, aby zostało tak, jak jest. No bo po co on ma się przenosić do Kai'a i tym samym pozwolić, aby Lu i Tao hałasowali każdej nocy. Już wystarczy, że Byun i Yeol sobie na to pozwalają. Teraz przynajmniej Lu się hamuje wiedząc, że w każdej chwili może wejść Kai i im przerwać.
- No właśnie ja też. - Jongin przysiadł na łóżku starszego chłopaka i złączył palce u rąk. - Trzeba im to jakoś ładnie powiedzieć, żeby się nie obrazili.
- Niee tam. - Kris machnął ręką na przyjaciela. - Walić ich fochy. Przeżyjemy.
- No w sumie. - mruknął bardziej do siebie, a Wufan podszedł do drzwi słysząc huk dobiegający z kuchni. - Kris. - starszy odwrócił się słysząc swój pseudonim. - Może ktoś dziś do mnie wpaść? - zapytał rzucając drugiemu błagalne spojrzenie swoich szczenięcych oczu.
- Potem pogadamy młody. - chłopak wyszedł z pokoju zostawiając brata samego sobie.

- Przepraszam LuLu! - zapłakany głos Pandy dało się słyszeć z końca dormu. Kris, niepewnym krokiem zbliżył się do pomieszczenia, w którym miała miejsce cała...sprzeczka? Sam do końca nie był przekonany co działo się teraz w jedynym 'czystym' pomieszczeniu w jego dormie.
- Nie przesadzaj, to tylko ryż. - głowa Kris'a zajrzała zza framugi. Dostrzegł Zi Tao z twarzą w dłoniach i Lu zbierającego ryż z podłogi. - Cofnij się, bo wdepniesz w szkło. - młodszy grzecznie wykonał polecenie i wszedł plecami w niezauważonego przez nikogo Kris'a, przez co pisnął głośno.
- Spokojnie. To tylko ja. - uśmiechnął się i wyminął chłopaka zaglądając do lodówki. - Jak rozumiem ramen było jedyną potrawą, na którą nas stać?
- Nie chciało mi się iść do sklepu. Chłopie zrozum. - jęknął Han wyrzucając resztki z podłogi do kosza na śmieci, po czym oparł się plecami o blat obok Tao.
- Rozumiem. I to świetnie.
- Co się stało? - do kuchni wszedł Yeol rozglądając się.
- Tao upuścił miskę z ryżem. Nic takiego. - odpowiedział Lu beznamiętnie i spojrzał na swojego chłopaka. - Chodź kochanie. Idziemy coś obejrzeć. - po tych słowach zawinęli się z kuchni idąc do salonu.
Kris wchłonął kilka kanapek z serem, bo była to jedyna nadająca się na kanapki rzecz w ich lodówce, po czym wyszedł z kuchni. W drodze do pokoju, który dzielił z Luhan'em jego współlokator go zatrzymał, doskakując do jego osoby w kilka sekund.
- I jak? Gadałeś z Kai'em? Zgodził się? Mogę się już przenosić do Tao? - cały w skowronkach Lu stał przed Wufan'em ze złączonymi dłońmi na wysokości swoich ust.
- Nie. - odparł tamten zimno, zabijając całe szczęście w młodszym. - Nie możecie razem zamieszkać.
- Ale dlaczego?
- Luhan! Mój dorm, moje zasady. Poza tym ani mi, ani mojemu bratu nie odpowiada ten pomysł, więc NIE. A teraz daj mi spokój, idę do siebie. - nie pozwalając jakkolwiek skomentować swojej wypowiedzi odszedł zawieszając na drzwiach swojego pokoju karteczkę 'Nie przeszkadzać. Do 16 żyjecie beze mnie'.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz